Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte pod koniec grudnia ub. roku, ale dopiero dziś o tym poinformowano media. – Wcześniej prowadziliśmy postępowanie sprawdzające po publikacji w mediach na ten temat – opowiada Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury.
W październiku ub. roku „Rz" ujawniła, że blisko połowa ekranów akustycznych powstała niepotrzebnie, a firmy, które je produkują, zarobiły na nich fortunę. Ekrany stawiano tam, gdzie wcale nie musiały powstać, np. przy lasach i ugorach, a wszystko dlatego, że pięć lat wcześniej zmieniono normy w sprawie ekranów. Wprowadzone w 2007 roku przepisy należą do najbardziej restrykcyjnych w Europie. Przez nie na "ekranowaniu" Polski straciliśmy ok. miliarda zł.
Podczas postępowania sprawdzającego śledczy zwrócili się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz resortu środowiska o wyjaśnienie w sprawie podwyższenia norm hałasu. – Pod koniec grudnia dostaliśmy odpowiedzi i po nich zdecydowaliśmy o wszczęciu śledztwa – tłumaczy prok. Ślepokura. Postępowanie dotyczy ewentualnego niedopełnienia obowiązków służbowych przez urzędników resortu środowiska w okresie od 2008 roku do maja 2012 poprzez nie podejmowanie działań mających na celu zaniechanie wprowadzenia zmian w rozporządzeniu ministra środowiska z dnia 14 czerwca 2007 roku w sprawie dopuszczalnych norm hałasów. – Obowiązywanie tego rozporządzenia skutkowało koniecznością wydawania dodatkowych kwot przy budowie autostrad w związku z koniecznością stawiania ekranów, a to by oznaczało działanie na szkodę interesu publicznego – tłumaczy prok. Ślepokura.
Śledczy już dostali część dokumentacji związanej z tworzeniem tego rozporządzenia. Teraz czekają na pozostałe. Przesłuchują też urzędników. – Po zakończeniu tych czynności zdecydujemy co dalej z tym postępowaniem – mówi prok. Ślepokura.