Łotwa jest już bardzo blisko strefy euro. 31 stycznia łotewski Sejm ma przegłosować ustawę o przystąpieniu do niej. I zapewne przegłosuje, bo rządząca prawicowa koalicja ma większość w parlamencie.
Od września Łotwa spełnia wszystkie warunki przewidziane w traktacie z Maastricht. – I to z nawiązką. Dług publiczny wynosi 42 proc., znacznie poniżej granicy 60 proc., a deficyt budżetowy 1,2 proc., podczas gdy trzeba się zmieścić w 3 proc. – powiedział wczoraj „Rz" rzecznik premiera M?rti?š Panke.
Jeżeli głosowanie przebiegnie w parlamencie zgodnie z oczekiwaniami władz, to do znalezienia się w gronie państw posługujących się europejską walutą pozostanie Łotwie 11 miesięcy. Rząd Valdisa Dom-brovskisa zaplanował, że nastąpi to 1 stycznia 2014. – To nasz cel, na razie nie myślimy o zmianie terminu – podkreślił M?rti?š Panke.
Ostrożne „na razie" wynika z tego, że Łotysze są nieufni wobec euro. Według grudniowego sondażu wstąpienie do strefy popiera tylko 31 proc. ankietowanych. – Nic dziwnego, przecież ludzie ciągle słyszą o kryzysie, widzą co się dzieje w Grecji czy Portugalii. Ale odkąd rozpoczęliśmy kampanie informacyjne, poparcie wzrosło – podkreślił rzecznik i dodał, że rząd nie planuje referendum w tej sprawie.
– Rząd zdecydowanie za późno zabrał się za informowanie – powiedział „Rz" Aivars Ozoli?š, znany komentator tygodnika „Ir". Również jego zdaniem sceptycyzm wobec euro będzie malał. Tym bardziej że łotewska waluta jest od dawna powiązana z euro. Pod koniec 2004 roku, kilka miesięcy po wstąpieniu do UE, ustalono kurs 1 euro = 0,70 łata.