Transfer Balotellego, który przed odejściem do Manchesteru City grał w Interze, ale nigdy nie ukrywał, że kibicuje Milanowi, odbił się w Italii ogromnym echem. Trafił na pierwsze miejsce serwisów informacyjnych, wszystkie środowe gazety poświęciły mu co najmniej dwie strony, a najpoczytniejsza „Gazzetta dello Sport" aż pierwszych siedem.
Przyparty do muru Pier Luigi Bersani, szef lewicowej Partii Demokratycznej, główny konkurent koalicji Silvio Berlusconiego i faworyt lutowych wyborów, oświadczył: – Każdy robi kampanię wyborczą po swojemu. Ja dziś rozmawiałem z ludźmi w Padwie i Mestre, a Berlusconi negocjował zakup Balotellego.
W futbolocentrycznej Italii futbol od lat sprzęga się z polityką. Polityczne kalkulacje i starania Mussoliniego sprowadziły finały MŚ 1934 r. do Włoch, a jeśli dać wiarę licznym teoriom spiskowym, na zwycięstwo Italii wpływ miały nie tylko względy sportowe. Podobnie miało być w 1941 r., gdy zdobycie scudetto przez AS Romę przypisywano machinacjom dyktatora, który rzekomo chciał w ten sposób poprawić nie najlepsze nastroje wśród ludu rzymskiego.
Również wielki polityczny sukces Berlusconiego przynajmniej po części komentatorzy wiążą z sukcesami jego klubu AC Milan. Argument: „Jestem właścicielem najbardziej utytułowanego klubu piłkarskiego na świecie" był jednym z filarów kampanii wyborczych medialnego krezusa.
Należący do rodziny Berlusconich dziennik „Il Giornale" wyszedł w środę z wielkim tytułem na pierwszej stronie: „Gol Berlusconiego". Transfer, choć mówiło się o nim od dłuższego czasu, jest bardzo zaskakujący, jeśli wziąć pod uwagę niedawne deklaracje Berlusconiego.