Partnerka, z którą ma przyjechać do New Delhi, ma być traktowana jak małżonka – potwierdził agencji AFP rzecznik indyjskiego MSZ. Stało się tak mimo protestów hinduskich nacjonalistów.
Hollande od pięciu lat jest związany z rozwiedzioną dziennikarką Valerie Trierweiler, ale para nie zamierza się pobrać (małżeństwa forsuje natomiast dla par homoseksualnych). Formalne potraktowanie jako małżonki oznacza, że Trierweiler będzie na uroczystościach siedziała obok żony indyjskiego premiera.
W zeszłym roku na szczycie G8 w Waszyngtonie amerykańscy dziennikarze pytali ją, jako kto się tam pojawiła. Była oburzona: – Dociekali, czy ja w ogóle mam tam prawo przebywać. W jakich czasach my żyjemy? – poskarżyła się francuskim mediom po powrocie do Paryża.
Pięć lat temu Indie zachowały się inaczej. Dlatego poprzednik Hollande'a Nicolas Sarkozy zdecydował, że poleci tam sam, bez Carli Bruni, bo jeszcze nie byli małżeństwem. Pobrali się tydzień później. Jak napisał „Indian Express", Sarkozy był wściekły, bo Bruni nie mogła zwiedzić mauzoleum Tadż Mahal. Marzenie spełniła w 2010 r. jako żona prezydenta.
Bruni nie mogła też uczestniczyć w wizycie swojego przyszłego męża w Arabii Saudyjskiej. W tym bardzo konserwatywnym kraju muzułmańskim przebywanie razem mężczyzny i kobiety, którzy nie są związani więzami małżeńskimi lub bliskimi rodzinnymi, jest zakazane.