Powstanie dla niej specjalne stanowisko ministerialne, dublujące część zadań resortu dyplomacji. Tak przynajmniej spekulują izraelskie media, powołując się na anonimowego uczestnika rozmów w sprawie tworzenia nowego gabinetu po wyborach do Knesetu, które odbyły się 22 stycznia.
Cipi Liwni ma zostać ministrem ds. procesu pokojowego z Palestyńczykami - napisał dziennik "Haarec", powołując się na jednego z liderów prawicowej partii Likud, której szefem jest Netanjahu. Była i w niej kilka lat temu Cipi Liwni, ale jej drogi z radykalnym Netanjahu się rozeszły. Współtworzyła centrową Kadimę, teraz ma swoją partię, również centrową, Hatnua (Ruch).
Obowiązki w rządzie pani Liwni mogą być dużo szersze niż wynika z nazwy stanowiska, a jej znaczenie w gabinecie trudne do przecenienia. Netanjahu chce bowiem budować jak największą koalicję rządową, a była koleżanka partyjna nadaje się na pośredniczkę między skrajną prawicą i centrolewicą. Ociepli też wizerunek rządu pod wodzą Netanjahu za granicą, polityka wzbudzającego nerwowość nawet w Białym Domu.
Na dodatek, jak pisze portal "The Times of Israel", Cipi Liwni może pełnić obowiązki ministra spraw zagranicznych. Netanjahu trzyma stanowisko szefa MSZ dla swego zaufanego koalicjanta, nacjonalisty Awigdora Liebermana, który podał się do dymisji, bo jest oskarżany o korupcję i nadużycie urzędu. Nie wiadomo jednak, jak długo sprawa się będzie ciągnęła. Netanjahu liczy się też z tym, ujawnił jego współpracownik, że skończy się wyrokiem i Lieberman zniknie z polityki.
Szef (czy bardziej nawet szefowa) dyplomacji jest Izraelowi potrzebny w związku z oczekiwanym wznowieniem negocjacji pokojowych z Palestyńczykami. Naciskają na nie i pożądani centrowi i centrolowicowi koalicjanci Netanjahu oraz największy sojusznik Izraela, USA. Amerykański prezydent Barack Obama ma przyjechać do Izraela na wiosnę, licząc na ożywienie bliskowschodniego procesu pokojowego.