Korespondencja z Podoroska
Paweł Podkorytow po wyjściu z więzienia poznał środowisko białoruskiej inteligencji, a niedawno nabył dwór Bochwiców herbu Radwan w leżącym pośrodku drogi między Wołkowyskiem a Różaną – Podorosku. Chce stworzyć tam muzeum białoruskiej szlachty.
– Dlaczego białoruskiej? No bo określenie mieszkających na naszych ziemiach rodów ziemiańskich jako szlachty polskiej czy litewskiej mogłoby się nie spodobać władzom – tłumaczy „Rz" Hienadź Siemiańczuk, grodzieński historyk, będący pełnomocnikiem rosyjskiego biznesmena w sprawach związanych z jego nowym nabytkiem.
Dawnej siedziby Bochwiców w Podorosku nie da się nie zauważyć, podróżując trasą z Brześcia do Grodna. Jadąc wzdłuż ceglanego muru, otaczającego park, w którym mieści się kompleks dworski, podróżny na pewno zwróci uwagę na bramę wjazdową wykonaną w stylu neobarokowym. – Takie bramy nie są charakterystyczne dla dworów średniozamożnej szlachty – opowiada Siemiańczuk. Wedle jego oceny zarówno brama, jak i sam dwór szlachecki w Podorosku to unikatowy obiekt.
Mimo iż dwór w Podorosku jest już własnością prywatną, brama wjazdowa jeszcze nie została zamknięta przez nowego właściciela. Korzystają z tego miejscowi rybacy. Dawna siedziba Bochwiców stoi na brzegu zamarzającego w zimie stawu na rzeczce Zelwiance. Rybacy parkują swoje samochody przy pałacyku. Gdy wysiadam z auta, na płycie stawu widzę kilkanaście schylonych nad otworami w lodzie sylwetek. Ryba widocznie bierze nie najgorzej, bo żaden z rybaków nie wychodzi na brzeg.