Nawrócony przez Mickiewicza

Rosyjski biznesmen po przeczytaniu w więzieniu „Pana Tadeusza" poczuł się Białorusine.

Publikacja: 09.02.2013 00:01

Podorosk. Dawna siedziba Bochwiców, przyszłe muzeum szlachty białoruskiej.

Podorosk. Dawna siedziba Bochwiców, przyszłe muzeum szlachty białoruskiej.

Foto: Fotorzepa, Andrzej Pisalnik AP Andrzej Pisalnik

Korespondencja z Podoroska

Paweł Podkorytow po wyjściu z więzienia poznał środowisko białoruskiej inteligencji, a niedawno nabył dwór Bochwiców herbu Radwan w leżącym pośrodku drogi między Wołkowyskiem a Różaną – Podorosku. Chce stworzyć tam muzeum białoruskiej szlachty.

– Dlaczego białoruskiej? No bo określenie mieszkających na naszych ziemiach rodów ziemiańskich jako szlachty polskiej czy litewskiej mogłoby się nie spodobać władzom – tłumaczy „Rz" Hienadź Siemiańczuk, grodzieński historyk, będący pełnomocnikiem rosyjskiego biznesmena w sprawach związanych z jego nowym nabytkiem.

Dawnej siedziby Bochwiców w Podorosku nie da się nie zauważyć, podróżując trasą z Brześcia do Grodna. Jadąc wzdłuż ceglanego muru, otaczającego park, w którym mieści się kompleks dworski, podróżny na pewno zwróci uwagę na bramę wjazdową wykonaną w stylu neobarokowym. – Takie bramy nie są charakterystyczne dla dworów średniozamożnej szlachty – opowiada Siemiańczuk. Wedle jego oceny zarówno brama, jak i sam dwór szlachecki w Podorosku to unikatowy obiekt.

Mimo iż dwór w Podorosku jest już własnością prywatną, brama wjazdowa jeszcze nie została zamknięta przez nowego właściciela. Korzystają z tego miejscowi rybacy. Dawna siedziba Bochwiców stoi na brzegu zamarzającego w zimie stawu na rzeczce Zelwiance. Rybacy parkują swoje samochody przy pałacyku. Gdy wysiadam z auta, na płycie stawu widzę kilkanaście schylonych nad otworami w lodzie sylwetek. Ryba widocznie bierze nie najgorzej, bo żaden z rybaków nie wychodzi na brzeg.

Przypomniał sobie, że babcia używała słów nieznajomo brzmiących dla rosyjskiego ucha

Obok dziedzińca, w jednej z oficyn, mieści się remiza strażacka. – Wszyscy idą do nas, żeby zapytać o ten pałacyk, a my wiemy tyle tylko, że właśnie został sprzedany – mówią na powitaniu dwaj krzepcy strażacy. O nowym właścicielu wiedzą tyle, że zawitał do remizy, gdy odwiedzał nabytą nieruchomość. – To była, niestety, nie nasza zmiana, ale Rosjanin, jak opowiadali koledzy, zaklinał się, że strażaków stąd nie wypędzi, może tylko odgrodzi remizę od reszty dworu – opowiadają strażacy i radzą, aby po szczegółowe informacje udać się do miejscowego domu kultury.

Spotykam tam Aleksandra, kierownika artystycznego. Patrzy na mnie z niedowierzaniem, gdy mówię, iż w Podorosku powstanie muzeum białoruskiej szlachty. – Owszem, gospodarzył tu kiedyś pan Bochwic, ale chyba za Białorusina się nie uważał, tylko za Polaka – oznajmia Aleksander. Według niego wśród ludności miejscowej pamięć o Bochwicach już prawie umarła.

– Takie muzeum to bardziej chyba turystów zainteresuje niż miejscowych – rozważa mój rozmówca i jako przykład podaje wykupiony także przez rosyjskiego biznesmena, leżący niecałe pięć kilometrów od Podoroska, należący przed wojną do właścicieli ziemskich Przemysława i Tadeusza Seheniów, zespół pałacowy we wsi Kraski.

Właściciel posiadłości w Kraskach, rosyjski biznesmen Wadim Sielichow ponad dwa lata temu zapłacił za zabytkową nieruchomość równowartość 105 tysięcy dolarów i już przystąpił do jej renowacji. – Na razie odremontowaliśmy oficynę, w której już można mieszkać – opowiada Wołodia, jeden z wynajętych przez Rosjanina robotników. Rozmawiamy z nim przez płot, bo gospodarz do zakończenia prac, planowanego na rok 2017, ograniczył dostęp na teren posesji. Wołodia jest przekonany, że Wadim Sielichow nabył pałac z parkiem, aby w nim po prostu zamieszkać. Czy planuje sprowadzać tu turystów? – Nie zdradza swych planów – ucina Wołodia.

– O ile wiem, Sielichow nabył posiadłość pod warunkiem, iż umożliwi do niej swobodny dostęp po zakończeniu renowacji – wyjaśnia Hienadź Siemiańczuk. Pełnomocnik właściciela posiadłości w Podorosku jest przekonany, że Paweł Podkorytow, planujący rozwijać turystykę, zaproponuje współpracę Sielichowowi.

Czy Podkorytow traktuje swój nabytek jako inwestycję biznesową? – Zapłacił za dwór w Podorosku równowartość 120 tysięcy dolarów, ale rozumie, że pieniądze się zwrócą nie wcześniej niż za pięć, może nawet dziesięć lat – odpowiada Siemiańczuk.

Na pytanie, po co Podkorytowowi, dyrektorowi ds. inwestycji rosyjskiego holdingu energetycznego UNAKO, inwestować w tak nietypowy dla branży, w której pracuje, biznes, mój rozmówca tłumaczy, że Paweł robi to z „potrzeby serca". – Inwestuje w dwór w Podorosku własne pieniądze i robi to jako osoba prywatna – podkreśla Siemiańczuk i opowiada, że taką potrzebę biznesmen z Rosji odczuł po przemianie, jaka zaszła w nim, gdy siedział w więzieniu.

Urodzony w 1968 roku na Uralu w Swierdłowsku (dzisiaj – Jekaterynburg) Paweł Podkorytow mieszka obecnie w Tallinie. Przeniósł się do estońskiej stolicy po tym, gdy w 2010 roku opuścił rosyjskie więzienie. Trafił tam na pięć lat za przestępstwa gospodarcze, które miał popełnić podczas wojny o aktywa, jaką toczyli między sobą w pierwszej połowie lat 2000. akcjonariusze kilku uralskich spółek energetycznych i górniczych. Podkorytow był wówczas jednym z dyrektorów i akcjonariuszy spółki Urałinwestenergo.

– W więzieniu przeczytał między innymi „Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza – opowiada Siemiańczuk. Pełnomocnik Podkorytowa podkreśla, iż w rozmowie z nim jego mocodawca przyznał, że to właśnie Mickiewicz sprawił, że zaszła w nim przemiana wewnętrzna, po której zaczął interesować się pochodzeniem swoich przodków i odkrył dla siebie Białoruś i jej historię.

– Jednym z głównych wniosków, jakie wyciągnął Paweł z lektury „Pana Tadeusza", był taki, iż w Rosji mało co się zmieniło. Mówił na przykład, że tak jak w czasach Mickiewicza sądy rosyjskie były przekupne, tak też pozostało do dziś – wspomina Siemiańczuk.

Podkorytow poczuł się Białorusinem dzięki babci. W więzieniu biznesmen przypomniał sobie, że używała nieznajomo brzmiących dla ucha rosyjskiego słów. Okazało się, że były to słowa białoruskie, a babcia była Białorusinką i nosiła białoruskie nazwisko Beregowicz.

Miał w więzieniu dostęp do Internetu, dzięki czemu zaczął czytać białoruskie opozycyjne portale, a potem sprowadzać przez Internet i znajomych książki w języku białoruskim. Język opanował do takiego stopnia, że mógł swobodnie rozmawiać w nim z białoruską inteligencją. Zawiązał znajomość między innymi z kultowym białoruskim pisarzem-historykiem Uładzimirem Arłouem. Po wyjściu z więzienia Podkorytow zaczął wspierać białoruskie projekty wydawnicze i kulturalne.

– Jest osobą bardzo otwartą. Jako neofita po prostu wchłania w siebie białoruskość – charakteryzuje Podkorytowa, który czasem posługuje się nazwiskiem babci i nazywa siebie Pawłem Beregowiczem, Siemiańczuk. W Podorosku będzie stała ekspozycja poświęcona udziałowi białoruskiej szlachty w powstaniu styczniowym.

Nowy właściciel dworu w Podorosku w jednym z wywiadów oburzał się, że niektórzy historycy odmawiają wybitnym synom białoruskiej ziemi, jakimi byli na przykład Konstanty Kalinowski i Tadeusz Kościuszko, przynależności do narodu białoruskiego, twierdząc, że byli Polakami.

– To będzie muzeum interaktywne – opowiada Siemiańczuk. – Postaramy się w nim organizować między innymi rekonstrukcje wydarzeń historycznych, nawet jeśli doszły one do nas tylko w formie legendy. Jedna z legend opowiada, iż w 1812 roku podczas wyprawy na Rosję zatrzymał się tu na trzy dni ze swoim sztabem cesarz Napoleon. Dlatego pokój, w którym miał nocować, nazwano jego imieniem.

Wszystkie prace renowacyjne będą się odbywały z wykorzystaniem doświadczenia polskich specjalistów. – Planujemy wyprawę do Polski, aby poznać, jak tam odnawiano dwory szlacheckie, jakie wykorzystano technologie, jak te obiekty zagospodarowano – mówi pełnomocnik Podkorytowa.

Dodaje, że Paweł Podkorytow jest zainteresowany zawiązaniem kontaktu z potomkami właścicieli nie tylko dworu w Podorosku, lecz także szlachciców z najbliższej okolicy w celu wypożyczenia lub kupienia od nich rzeczy oraz wysłuchania wspomnień, które złożą się na ekspozycję przyszłego muzeum białoruskiej szlachty. – Większość potomków tej szlachty mieszka obecnie w Polsce – mówi Siemiańczuk.

Korespondencja z Podoroska

Paweł Podkorytow po wyjściu z więzienia poznał środowisko białoruskiej inteligencji, a niedawno nabył dwór Bochwiców herbu Radwan w leżącym pośrodku drogi między Wołkowyskiem a Różaną – Podorosku. Chce stworzyć tam muzeum białoruskiej szlachty.

Pozostało 97% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021