Włochy. Kraina czarów i krzywych luster

Dwa tygodnie przed wyborami skazany przez wszystkich na klęskę Berlusconi depcze po piętach centrolewicy, słabo wypada Monti, zbawca narodu

Publikacja: 10.02.2013 11:00

Silvio Berlusconi sięgnął po populizm i jego notowania gwałtownie skoczyły

Silvio Berlusconi sięgnął po populizm i jego notowania gwałtownie skoczyły

Foto: AP, Mauro Scrobogna Mauro Scrobogna Mauro Scrobogna

Korespondencja z Rzymu

Wszystko może się zakończyć patem i rozpisaniem nowych wyborów. Italia to dziś kraina czarów i krzywych luster. Politycznej propagandzie podporządkowano nawet statystykę, która w gorączce kampanii wyborczej przestała być nauką ścisłą. Przez dwa tygodnie przed wyborami nie wolno tu publikować wyników sondaży, więc ostatnie ogłoszono w piątek.

Na cześć Chruszczowa

Trudno uniknąć podejrzeń, że robione były na polityczne zamówienie. Podstawowe pytanie tej kampanii, jak i pięciu poprzednich dotyczy różnicy dzielącej niezatapialnego Silvia Berlusconiego od koalicji centrolewicy.

Zdecydowanie wrogi Berlusconiemu dziennik „Corriere della Sera" ogłosił, że wynosi ona aż 7 punktów proc. na korzyść lewicy (Instytut IPSO), a należący do rodziny Berlusconich dziennik „Il Giornale" zapewnia, że koalicja pryncypała zniwelowała przewagę do 1,7 proc. (Euromedia research).

Tak czy inaczej faworytem tych wyborów jest lewicowa Partia Demokratyczna byłego komunisty Pier Luigiego Bersaniego w sojuszu z ruchem Lewica, Ekologia, Wolność zreformowanego komunisty Nichiego Vendoli, którego rodzice nazwali tak na cześć radzieckiego przywódcy Nikity Chruszczowa. Vendola nosi w uchu kolczyk z diamentem, jest zdeklarowanym gejem i na wiecach wyborczych pojawia się w towarzystwie swego kanadyjskiego partnera. Marzą o adopcji dziecka.

Jednak w kampanią dominuje bez reszty kryzys. O mniejszościach seksualnych (we Włoszech nie istnieje instytucja związków partnerskich) mówi się półgębkiem, a o polityce zagranicznej, jeśli pominąć stosunek do Unii i euro, w ogóle.

Trudno się dziwić. Kraj jest pogrążony w recesji, bezrobocie stale rośnie podobnie jak dług publiczny, a realna presja fiskalna wzrosła do blisko 57 proc., co jest wyśrubowanym rekordem świata. Włosi zarabiają coraz mniej. Mierząc siłą nabywczą dzisiejszej średniej pensji, cofnęli się do roku 1986 r. Lewica w tej sytuacji proponuje skupić się na tworzeniu miejsc pracy, obiecuje obłożyć specjalnym podatkiem bogatych, a ulżyć biednym, co wywołuje popłoch wśród klasy średniej. Stawia na energię odnawialną. Zapowiada, że w walce z kryzysem i w polityce zagranicznej będzie stosować się do recept wystawianych w Brukseli. W sondażowych słupkach daje to 30–34 proc. poparcia.

Prezenty

O ile kampanię lewicowej koalicji można nazwać w miarę wyważoną i trzeźwą, zgodną z tym, co postuluje lewica w całej Europie, Berlusconi sięgnął po środki pirotechniczne i populizm czystej wody. Jak się okazało, w pogrążonej w kryzysie Italii to broń niesłychanie skuteczna. Jeszcze w grudniu jego totalnie rozbita partia Lud Wolności wlokła się w ogonie sondaży (poniżej 10 proc.), a dziś wraz z Ligą Północną może liczyć na 30 proc.

Szczególnie za granicą komentatorzy nie mogą zrozumieć, jak człowiek, pod którego rządami kraj stanął na skraju finansowej katastrofy, po 14 miesiącach znów liczy się w wyborach (twierdzi, że tym razem zadowoli go teka ministra gospodarki). Tajemnica sukcesu medialnego krezusa polega na tym, że znów dzięki całej serii szokujących deklaracji i obietnic udało mu się podzielić Włochy na swoich zwolenników i wrogów.

Mówi rodakom to, co chcą usłyszeć. Przekonuje, że głęboki kryzys,w jakim znalazł się kraj, to nie ich wina, czyli powszechnej korupcji, nepotyzmu i oszustów podatkowych (kosztują Skarb Państwa 150 mld euro rocznie), lecz podobnie jak upadek jego rządu efekt międzynarodowego spisku pod wodzą kanclerz Merkel. Nie wyklucza powrotu do lira. Poza tym obiecuje zmniejszyć o połowę liczebność i pensje wszelkich władz obieralnych z parlamentem na czele.

Jako że najboleśniej Włosi odczuli wprowadzony przez Montiego podatek od pierwszej nieruchomości, tzw. IMU (w dużych miastach nawet i 1200 euro), Berlusconi ogłosił, że ten podatek zniesie. Potem ku radości 9 mln kibiców swego klubu AC Milan zakupił z Manchesteru City wielką nadzieję włoskiej piłki Mario Balotellego. A wcześniej zapowiedział, że nie tylko zniesie podatek IMU, ale na dodatek zwróci w gotówce ten już odprowadzony. W ten sposób rodzina głosująca na niego może w tym roku liczyć na prezent – 1-2,5 tys. euro więcej w kieszeni.

Skąd na to wszystko pieniądze? Proste: nowe akcyzy na hazard, tytoń i alkohol, obniżenie kosztów funkcjonowania państwa (800 mld euro rocznie). Mało tego! Berlusconi obiecał, że zniesie podatek od działalności gospodarczej, a w środę odpalił kolejną wyborczą racę: 4 mln nowych miejsc pracy dzięki zwolnieniu z odprowadzania podatków za nowo zatrudnionych przez pięć lat. Żachnął się nawet kard. Angelo Bagnasco, przewodniczący konferencji episkopatu: „Włochom trzeba mówić prawdę, a nie sprzedawać iluzje!".

Drugą wielką niespodzianką tej kampanii jest bardzo marny wynik kampanii Maria Montiego i wspierających go ugrupowań centrowych (13–15 proc.) Przed rokiem Włosi uznali go zbawcą narodu, a dziś obwiniają za bolesne cięcia, drakońskie podatki i zduszenie gospodarki.

Profesor z pieskiem

Nachalne wsparcie ze strony włoskich i światowych elit, dostojników Unii i kanclerz Merkel naraziło go na nośne, populistyczne zarzuty, że działa w interesie „obcych".

Poza tym Monti nie nadaje się na żołnierza wyborczej wojny. Jest zimny jak ryba, szpikuje monotonne występy w TV angielskimi terminami (rating, spending review etc.), ubiera się w tweedy, a uśmiecha tak, jakby cierpiał na ból zębów. W środę pojawił się w studiu TV z ocieplającym wizerunek pieskiem, co naraziło go na kpiny w Internecie parafrazą hasła Obamy („Yes, we cane" – cane to po włosku pies) i protesty obrońców praw zwierząt. Co dla zwolenników Montiego przykre, w sondażach wyprzedził go nawet wrzaskliwy komik Beppe Grillo, którego Ruch 5 Gwiazdek dzięki hasłom ekologicznym, całkowitej wymiany ludzi władzy i bezpłatnego Internetu cieszy się 16–18-proc. wsparciem.

Słowem w tych wyborach można ostrożnie stawić na lewicę, jeszcze ostrożniej na sojusz lewicy z Montim, ale wszystko i tak może zakończyć się patem i kolejnymi wyborami, bo we włoskiej polityce nic nie jest proste. Dzięki kuriozalnej ordynacji wyborczej lewica może wygrać w wyborach do Izby Deputowanych, ale dzięki całkiem możliwemu zwycięstwu w Lombardii i na Sycylii koalicja Berlusconiego może mieć większość w Senacie. Nie darmo Włosi nazwali tę ordynację „Porcellum", czyli świństwo.

Korespondencja z Rzymu

Wszystko może się zakończyć patem i rozpisaniem nowych wyborów. Italia to dziś kraina czarów i krzywych luster. Politycznej propagandzie podporządkowano nawet statystykę, która w gorączce kampanii wyborczej przestała być nauką ścisłą. Przez dwa tygodnie przed wyborami nie wolno tu publikować wyników sondaży, więc ostatnie ogłoszono w piątek.

Pozostało 94% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020