Oficjalnie były prezydent milczy. Zamiast niego głos zabierają kolejni znani politycy z Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), której był liderem.
– Chciałbym, by znów kandydował – oświadczyła Bernadette Chirac, niegdyś pierwsza dama, ale przede wszystkim wpływowa polityk UMP. Podkreślała, że jest przekonana, iż „tym razem rezultat głosowania będzie inny niż poprzednio”. Poprzednio, czyli w maju ubiegłego roku, gdy Sarko poniósł dotkliwą porażkę w starciu z socjalistą Francois Hollande’em.
O tym, że były szef państwa chce powalczyć o Pałac Elizejski, mówił już wcześniej Alain Juppe, były szef MSZ, a prywatnie przyjaciel byłego prezydenta. „Le Figaro” pisał, że Sarkozy miał ostrzegać swych przyjaciół, iż francuska gospodarka zmierza ku katastrofie, a gazeta „Canard Enchaîné” cytowała jego bliskiego współpracownika, który twierdzi, iż Sarkozy czuje „moralny obowiązek” startu w 2017 r., bo „Francja Hollande’a schodzi na psy i potrzebuje gruntownych reform”.
Nawet obecny prezydent jest przekonany, że Sarkozy „będzie szukał rewanżu” w kolejnych wyborach. „I ma w tej sprawie rację” – mówił „Le Parisien” jeden z ministrów, bo „podczas gdy prawica cierpi na kryzys przywództwa, Sarkozy na razie zanudza się na śmierć”.
Po majowych wyborach były prezydent usunął się z życia publicznego. Przerwał milczenie tylko raz, gdy w sierpniu apelował o międzynarodowe działania przeciwko syryjskiemu reżimowi. Wygłasza wykłady, bierze udział w konferencjach, zakłada własną fundację w Londynie, i – jak zdradza jego żona – intensywnie uczy się angielskiego.