Ekologiczna schizofrenia Ameryki

Prezydent Obama usiłuje pogodzić postulat czystej ekologicznie Ameryki z samowystarczalnością energetyczną.

Publikacja: 25.02.2013 00:34

Korespondencja z Nowego Jorku

Problem w tym, że promowanie czystej energii i uniezależnienie się od importu paliw to cele, które w wielu punktach nawzajem się wykluczają. A tam, gdzie nawet mogą być realne, okazują się zbyt kosztowne dla gospodarki.

Amerykańscy ekolodzy przeprowadzili pierwszy test na intencje prezydenta Baracka Obamy w sprawie ochrony środowiska. Aktywiści z Forward on Climate ściągnęli z zachodniej Kanady do USA kilka dni temu ponad 40 tysięcy młodych ludzi, aby protestować przeciwko planom budowy rurociągu Keystone XL.

Biorąc pod uwagę, że tłumy ludzi pojawiły się w tym samym czasie w Los Angeles i San Francisco, była to największa demonstracja w sprawach ekologicznych i przeciwdziałania zmianom klimatycznych w historii. Prezydent nie zobaczył jednak protestujących, ponieważ akurat grał na Florydzie w golfa z Jimem Crane'em i Miltonem Carrollem – dwoma ważnymi figurami w teksaskim biznesie gazowo-naftowym. To był dla ekologów policzek, choć wszystko wskazuje na to, że raczej niezamierzony.

Dekretami w klimat

W drugiej części pierwszej kadencji Obama rzadko mówił o zmianach klimatycznych, a wyrażenia „globalne ocieplenie" wręcz unikał. Temat wrócił jednak w tym roku, po całej serii anomalii pogodowych, jakie przetoczyły się nad Ameryką. Zresztą o zmianach klimatycznych mówią już wszyscy. Nawet prezes Banku Światowego Jim Yong Kim i szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde apelują o podjęcie wspólnych działań. „Jeśli tego nie zrobimy, przyszłe generacje usmażą się i upieką" – ostrzegała niedawno Lagarde podczas Światowego Forum Ekonomicznego.

Mając świadomość, że nie będzie już musiał starać się o reelekcję, Obama apeluje, aby sprawą zająć się zaraz.  – Możemy przyjąć, że huragan Sandy, najpoważniejsza susza od dziesięcioleci oraz najgorsze pożary w wielu stanach to tylko dziwny zbieg okoliczności – mówił prezydent w niedawnym orędziu o stanie państwa. – Możemy także zgodzić się z opinią naukowców i zacząć działać, zanim nie będzie za późno. Zagroził też, że w przypadku ociągania się Kongresu zacznie wydawać rozporządzenia wykonawcze z pominięciem Kapitolu.

Clark Stevens, rzecznik Białego Domu, kilka dni później znów mówił o oddaniu prezydenta dla sprawy ochrony środowiska. Skrytykował brak działań Kongresu w tych dziedzinach za czasów pierwszej kadencji Obamy.

W Kongresie pojawiły się co prawda nowe inicjatywy dotyczące polityki klimatycznej, ale nie mają one większej szansy na realizację. Demokratka z Kalifornii senator Barbara Boxer chce zgłosić razem z niezależnym senatorem z Vermont Bernie Sandersem projekt ustawy o opodatkowaniu emisji dwutlenku węgla.

Trudno sobie jednak wyobrazić, aby projekt ten przeszedł przez Izbę Reprezentantów, gdzie wielu republikanów uznało fragment orędzia Obamy poświęcony zmianom klimatycznym i groźbę działania dekretami za wyzwanie. „To było prowokacyjne oświadczenie" – zareagował republikański kongresmen z Wirginii Scott Rigell i dodał, że wciąż nie jest przekonany, czy rząd może w ogóle zrobić cokolwiek, aby przeciwdziałać zmianom klimatu. Głosy krytyki słychać było nawet wśród demokratów. Senator Tim Kaine z Wirginii zwrócił uwagę, że ustalaniem ram polityki w sprawie zmian klimatycznych powinien się zająć Kongres, a nie władza wykonawcza. Problem w tym, że przy obecnych podziałach na Kapitolu osiągnięcie konsensusu w tej sprawie wydaje się praktycznie niemożliwe.

Jeszcze w 2009 roku, podczas negocjacji w Kopenhadze na temat przeciwdziałania zmianom klimatycznym, Obama zobowiązał się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 17 proc., tak aby poziom emisji spadł w 2020 roku do poziomu z 2005 roku. Wielu ekspertów uważa, że cel ten jest osiągalny nawet bez działań ze strony Kongresu, bo spore prerogatywy przyznaje prezydentowi wielokrotnie aktualizowany Clean Air Act. Wymagałoby to jednak od Białego Domu podjęcia trudnych i kosztownych decyzji, które mogłyby osłabić i tak rachityczne tempo wzrostu gospodarczego. – Dochodzimy do punktu, w którym będziemy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko bez narażania gospodarki na dodatkowe koszty – ostrzega David Victor, klimatolog z University of California w San Diego.

Obama ekologiczny

Obama w ramach swoich prerogatyw może jednak podjąć szereg decyzji, które mogą zadowolić ekologów. Ma na przykład prawo zarządzić podwyższenie norm wydajności energetycznej dla artykułów gospodarstwa domowego sprzedawanych w amerykańskich sklepach. Podobne regulacje udało mu się już wprowadzić w przypadku samochodów osobowych. Prezydent mógłby także wydać nowe, ostrzejsze regulacje na temat emisji zanieczyszczeń z elektrowni węglowych. Tego typu siłownie produkują w skali całej Ameryki najwięcej gazów zwiększających efekt cieplarniany.

Ekonomiści ostrzegają jednak, że ten ostatni scenariusz może kompletnie zabić starsze elektrownie na węgiel, które i tak ledwo wytrzymują konkurencję z siłowniami wykorzystującymi tani gaz łupkowy. W efekcie Amerykanie płaciliby wyższe rachunki za prąd. Inne możliwe działania, które leżą w gestii prezydenta, to np. rozporządzenia dotyczące ograniczenia wycieku metanu do atmosfery z punktów wydobycia i przesyłu gazu.

Polityka Białego Domu w sprawach ekologii jest nieco schizofreniczna. Wiele punktów programu Obamy nie pokrywa się do końca z „zielonym" wizerunkiem prezydenta. Dotyczy to przede wszystkim wizji wybicia się Ameryki na energetyczną niezależność.

Z jednej strony Biały Dom promował produkcję paliw ze źródeł odnawialnych, z drugiej – nigdy nie próbował ograniczać żywiołowego wzrostu wydobycia gazu łupkowego, co zdaniem ekologów wyrządza duże szkody w środowisku naturalnym.

Nie zrezygnował z planów zwiększenia liczby zezwoleń na wydobycie surowców kopalnych, przede wszystkim gazu i ropy, choć republikanie wciąż naciskają, że robi w tej sprawie zbyt mało, i krytykują prezydenta za blokowanie eksploatacji złóż na szelfach przybrzeżnych i na obszarach administrowanych lub będących własnością rządu.

Kto lobbuje u Obamy?

Nic więc dziwnego, że kiedy prezydent pokazał się na polu golfowym z dwoma nafciarzami w czasie waszyngtońskiej demonstracji, wśród ekologów zawrzało. Golf nie oznacza jeszcze robienia polityki, ale jest jasne, że ludzie z branży naftowej mają dostęp do prezydenta – komentuje Tyson Slocum, dyrektor Public Citizen's Energy Program, organizacji promującej czystą energię. I podobnie jak inni ekolodzy przypomina o tym, że Obama opowiada się za dalszą ekspansją przemysłu naftowego i popiera zwiększanie produkcji poprzez luzowanie przepisów i wydawanie zezwoleń na wydobycie surowca spod dna morza.

– Obama miał do wyboru: albo stanąć po stronie lobby naftowego, albo przyłączyć się do 40 tysięcy Amerykanów, którzy przyjechali do Waszyngtonu na weekend, i milionów innych zwolenników czystej energii w całej Ameryce –  nie ukrywał oburzenia Jamie Henn, rzecznik prasowy grupy ekologów 350.org.

– Młodzi ludzie mogą nie być dobrymi graczami w golfa, ale masowo głosują i także masowo popierają inicjatywy mające na celu przeciwdziałanie zmianom klimatycznym – mówi Jamie Henn.

Test intencji

Dla ekologów sprawa rurociągu Keystone XL ma być dowodem na rzeczywiste intencje prezydenta w sprawie przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Teraz ruch należy do Obamy – mówią głośno aktywiści. Jeśli prezydent nie przejdzie do konkretów, odwrócą się od niego młodzi ludzie, ci sami, którzy go do tej pory entuzjastycznie popierali – ostrzegają z kolei politolodzy. A młody ruch obrońców środowiska wydaje się rosnąć w siłę i demonstracja tysięcy w zimny lutowy dzień była tego najlepszym dowodem.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022