Korespondencja z Rzymu
Włoskie wybory wygrała minimalnie centrolewica pod wodzą Pier Luigiego Bersaniego. Mimo to Italii grozi chaos, bo centroprawica Berlusconiego będzie miała najwięcej miejsc w Senacie.
Exit polls, sondaże i projekcje wzięły w łeb. Zapowiadane zdecydowane zwycięstwo centroprawicowej koalicji, której lokomotywą jest potężna, umiarkowana Partia Demokratyczna Pier Luigiego Bersaniego, nie ziściło się. Jej przewaga nad centroprawicą Silvio Berlusconiego wynosi niecały punkt procentowy (29,5 – 29,1).
I jest to wielką niespodzianką tych wyborów. Także to, że Italię czekać mogą wkrótce kolejne wybory, bo w Senacie za sprawą kuriozalnej ordynacji wyborczej wygrać może Berlusconi. A to oznacza pat polityczny. Wygląda na to, że Bersani będzie miał związane ręce, gdyż silna prawicowa opozycja uniemożliwi nowemu premierowi Pier Luigiemu Bersaniemu kontynuację refom Mario Montiego.
Rynki finansowe zareagowały pozytywnie na wstępne wyniki wyborów dające przewagę centrolewicy Bersaniego. W miarę jednak jak uprawdopodabniała się przewaga ugrupowania Berlusconiego w Senacie, optymizm gasł i notowania wróciły do stanu wyjściowego. To samo dotyczy kursu euro względem dolara.