Kilka dni temu na jednej z ulic Johannesburga zatrzymała się taksówka, z której wysiadło dwoje pasażerów. Kierowca taksówki nie zareagował natychmiast na polecenie policji aby odjechać z tego miejsca. Policjanci wyciągnęli go siłą z samochodu, przywiązali do zderzaka swego auta i wlekli kilkaset metrów po asfalcie. Kilka godzin później 27-letni Mido Macia zmarł na posterunku policji.
Wydarzenie to opisał południowoafrykański "Times" pod tytułem: "Gliny upokarzają Południową Afrykę". Jak wynika z danych oddziału Amnesty International w RPA jedynie pomiędzy kwietniem 2011 roku a marcem 2012 roku zanotowano 720 przypadków śmierci w wyniku interwencji policji. Zdaniem mediów sytuacja przypomina czasy apartheidu. W sierpniu ubiegłego roku policja zastrzeliła 34 robotników strajkujących w jednej z kopań niedaleko Pretorii. Była to najbardziej krwawa akcja od 1994 roku, czyli oficjalnego końca polityki apartheidu.
Duża część przypadków śmiertelnych interwencji jest udziałem białych policjantów. Tak było w przypadku taksówkarza Mido Macia. Brutalnością białym nie ustępują jednak często czarni policjanci w akcjach przeciwko licznym w RPA imigrantom z całej Afryki. Jest ich coraz więcej gdyż RPA jest najbogatszym krajem kontynentu.