Jeśli mu się uda, Ukraina pójdzie śladami Turcji: kraju, z którym w 1995 r. Wspólnota utworzyła unię celną, choć wówczas Ankara łamała prawa człowieka i reguły demokracji.
Ukraińcy zdają sobie sprawę, przed jak ważnym stoją wyborem. Świadczyło o tym wczorajsze spotkanie szefów dyplomacji Polski, Litwy, Holandii i Danii z ukraińskim prezydentem – wydłużyło się do trzech godzin. – Janukowycz był bardzo otwarty we wszystkim, poza jednym: uwolnieniem Julii Tymoszenko – relacjonował jeden z dyplomatów. Ten warunek Bruksela najwyraźniej jest jednak gotowa porzucić.
– Ukraina będzie musiała zaprzestać praktyki selektywnej sprawiedliwości – mówił wymijająco szef litewskiej dyplomacji Linas Linkevicius pytany przez „Rz", czy układ stowarzyszeniowy będzie mógł być podpisany nawet, jeśli liderka opozycji pozostanie w więzieniu. Właśnie Litwini będą przewodzili Unii, gdy zapadnie w tej sprawie decyzja.
– To kardynalny błąd. Sednem układu stowarzyszeniowego muszą być prawa człowieka. Jeśli teraz nie zmusi się Janukowycza do ich respektowania, nigdy tego nie zrobi. Trzymając się takiej logiki podpiszmy też układ stowarzyszeniowy z Białorusią – przekonuje „Rz" Sergiej Własenko, adwokat Julii Tymoszenko.
Sikorski przyznaje, że Ukraina nie spełnia dziś warunków potrzebnych do zawarcia układu stowarzyszeniowego. Ale jego zdaniem w ciągu trzech miesięcy może się to zmienić, jeśli Kijów przebuduje wymiar sprawiedliwości i ordynację wyborczą. Z dziesięciu wymaganych przez UE ustaw cztery zostały już uchwalone, dwie są w drodze, a reszta pozostaje na etapie projektu – wylicza.