"Rz": Czy Plac Taksim w Stambule może przekształcić się w swego rodzaju turecki plac Tahrir? Czy prócz podobieństwa w nazwie obu tych miejsc dostrzega pan innego rodzaju paralele?
Prof. Ilter Turan z Uniwersytetu Bilgi w Stambule:
Nie sądzę aby były. Nie można w żaden sposób porównywać tego co dzieje się tutaj z tym co wydarzyło się w Kairze. W Turcji mamy do czynienia z funkcjonującą demokracją. Nikt nie kwestionuje, że rząd pochodzi z wyboru społecznego. Problem w tym jednak, że premier Erdogan wykształcił autorytarny system rządów i nie tai, że inaczej pojmuje funkcjonowanie demokracji. Jest przekonany, że dysponując większością w parlamencie może robić co chce.
Robi to od wielu lat bez takiego rezonansu jak obecnie. Co się zmieniło?
Premier oskarża obecnie media o wywołanie demonstracji. Zwłaszcza portal społecznościowy Twitter. Nad takimi nośnikami informacji nie ma kontroli, która przez lata uzyskał nad telewizją używając różnych sposobów wpływu na treści prywatnych nadawców. Nie przypadkowo większość stacji podąża linią rządową informacji polegająca na nieinformowaniu o protestach. Z wyjątkiem kanału znajdującego się w rękach partii opozycyjnej.