Reklama
Rozwiń

Bundeswehra musi się obejść bez upragnionych dronów

Zaufany minister Angeli Merkel utopił setki milionów euro w projekcie wyposażenia armii w samoloty bezzałogowe.

Publikacja: 05.06.2013 03:00

Bundeswehra musi się obejść bez upragnionych dronów

Foto: ROL

Co najmniej 500 mln euro kosztować będzie niemieckich podatników wycofanie się resortu obrony z kontraktu nabycia dla Bundeswehry floty samolotów bezzałogowych. W chwili gdy rząd Angeli Merkel forsuje nie tylko we własnym kraju, ale i w strefie euro drastyczne cięcia budżetowe, afera z dronami nabiera dodatkowego ciężaru gatunkowego, zwłaszcza przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu.

Resort obrony zdecydował się niedawno na zerwanie kontraktu z amerykańskim koncernem Northrop Grumman oraz europejskim konsorcjum EADS, gdy okazało się, że nie ma szans, aby opracowany dla Bundeswehry dron Euro Hawk mógł uzyskać certyfikaty umożliwiające poruszanie się w europejskiej przestrzeni powietrznej. Rzecz w tym, że Euro Hawk nie jest wyposażony w skuteczny system zapobiegający kolizjom z innymi statkami powietrznymi. Start i lądowanie takiej maszyny wymaga więc tworzenia specjalnych zamkniętych korytarzy. W USA nie ma z tym większego problemu, gdyż podobne drony stacjonują w odległych bazach lotniczych. W Europie takich baz nie ma.

– Było to wiadomo od dawna – udowadnia „Der Spiegel", powołując się na wewnętrzne dokumenty Ministerstwa Obrony, z których wynika, że odpowiedni departament informował kierownictwo resortu już półtora roku temu o braku możliwości dostosowania amerykańskiego drona do warunków europejskich. Mimo to finansowanie projektu trwało dalej.

W tej sytuacji mnożą się żądania dymisji ministra obrony Thomasa de Maiziere'a, a wydaje się, że sama Angela Merkel stoi zdecydowanie po stronie jednego ze swych najbardziej zaufanych współpracowników. Był przez kilka lat szefem urzędu kanclerskiego i po dość krótkim intermedium w MSW objął dwa lata temu tekę ministra obrony po zmuszonym do ustąpienia Karlu-Theodorze zu Guttenberg, który skompromitował się plagiatem swej pracy doktorskiej. Thomas de Maiziere miał zaprowadzić porządek w resorcie, którym zbyt twardą ręką rządził jego poprzednik.

Setki miliony euro wyrzucone w błoto niwelują wszystkie dotychczasowe sukcesy ministra obrony. Tym bardziej że w czasie debat na temat konieczności wyposażenia armii w bezzałogowce argumentował, iż ich użycie jest z etycznego punktu widzenia „całkowicie neutralne". Nie spodobało się to licznym przeciwnikom dronów w Niemczech, krytykujących prezydenta Baracka Obamę za prowadzenie wojny przy użyciu tych maszyn. – Republika Federalna Niemiec nie potrzebuje dronów – stwierdził wczoraj Peer Steinbrück, kandydat na kanclerza z ramienia SPD, mając nadzieję, że sprawa ta stanie się jednym z tematów kampanii wyborczej.

Dzisiaj parlamentarne komisje obrony oraz budżetu zajmą się całą sprawą, ale na posiedzeniu zamkniętym, co wzmaga krytykę opozycji.

Co więcej, Niemcy uczestniczą kwotą 480 mln euro w projekcie NATO „Alliance Ground Surveillance" (AGS) nabycia dla celów wywiadowczych pięciu dronów Global Hawk, które nie różnią się w zasadzie od dronów przeznaczonych dla Bundeswehry. O realizację tego projektu zabiegał ze szczególnym zaangażowaniem właśnie minister de Maiziere. Zdaniem niemieckich mediów pogrąża go to jeszcze bardziej, gdyż powinien wiedzieć o mankamentach dronów, które czynią je bezużytecznymi dla armii europejskich.

Co najmniej 500 mln euro kosztować będzie niemieckich podatników wycofanie się resortu obrony z kontraktu nabycia dla Bundeswehry floty samolotów bezzałogowych. W chwili gdy rząd Angeli Merkel forsuje nie tylko we własnym kraju, ale i w strefie euro drastyczne cięcia budżetowe, afera z dronami nabiera dodatkowego ciężaru gatunkowego, zwłaszcza przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu.

Resort obrony zdecydował się niedawno na zerwanie kontraktu z amerykańskim koncernem Northrop Grumman oraz europejskim konsorcjum EADS, gdy okazało się, że nie ma szans, aby opracowany dla Bundeswehry dron Euro Hawk mógł uzyskać certyfikaty umożliwiające poruszanie się w europejskiej przestrzeni powietrznej. Rzecz w tym, że Euro Hawk nie jest wyposażony w skuteczny system zapobiegający kolizjom z innymi statkami powietrznymi. Start i lądowanie takiej maszyny wymaga więc tworzenia specjalnych zamkniętych korytarzy. W USA nie ma z tym większego problemu, gdyż podobne drony stacjonują w odległych bazach lotniczych. W Europie takich baz nie ma.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1121
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1120
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1119
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1118
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
katastrofy
Dziesiątki ofiar pożaru nocnego klubu w Kočani. Ogień wybuchł podczas koncertu
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń