Ameryka powinna była powstrzymać rosnącą potęgę Pekinu, ale nie w taki sposób, jak to zrobił Donald Trump. Tak przynajmniej uważa Stephen D. Mull, były ambasador USA w Polsce, dziś wicedziekan wydziału stosunków międzynarodowych na University of Virginia. – To starcie należało ustawić inaczej, w układzie Chiny a reszta świata. Przecież Europa, Azja i Ameryka Łacińska mają ten sam problem z Chińczykami co my: kradzież własności intelektualnej, nierówny dostęp do rynku, manipulacje walutą, obowiązkowy transfer technologii. Prezydent Trump otworzył jednak równocześnie front walki z naszymi europejskimi i azjatyckimi sojusznikami. A ustępstwa wobec Chin chce wymusić podwyżką ceł na chińskie towary importowane do USA, co ma jednak działanie obosieczne, bo uderza też w amerykańskich konsumentów – wskazuje ambasador Mull.
Hołd Amerykanom
Już na początku kadencji Trump wyprowadził USA z Partnerstwa Transpacyficznego, umowy o wolnym handlu i inwestycjach obejmujące kraje wytwarzające 40 proc. światowego dochodu narodowego, w tym wiele państw azjatyckich, ale nie Chiny. To mógł być punkt wyjścia do budowy wielkiej koalicji przeciw Pekinowi, do której dołączyłaby z pewnością Europa: rok temu pod naciskiem Niemiec i Francji Bruksela i tak po raz pierwszy wprowadziła kontrolę chińskich inwestycji. Po przejęciu władzy przez Jaira Bolsonaro do tej grupy najpewniej przystąpiłaby także Brazylia, jeden z głównych partnerów handlowych Chin.
czytaj także: Ambasador Chin w Polsce Liu Guangyuan: Chiny nie chcą walczyć, ale nie boją się walki
George Friedman w analizie opublikowanej w tym tygodniu w „New York Timesie" uważa jednak, że Trump przecenił możliwości samodzielnego działania Ameryki wobec Pekinu. Powołując się na źródła bliskie amerykańskim negocjatorom, znany analityk pisze, że na początku maja Chińczycy odesłali do Waszyngtonu projekt porozumienia, z którego są wykreślone niemal wszystkie propozycje USA. Chińczyków miał oburzyć twardy ton deklaracji, sugerujący, że chodzi o hołd złożony amerykańskiej potędze. Ale także bardzo konkretne punkty, jak brak gwarancji, że USA wycofają się z karnych ceł czy nadmierne, zdaniem Pekinu, zobowiązania do zwiększenia importu towarów z Ameryki.
Na taką odpowiedź Donald Trump zareagował, podnosząc do 25 proc. cła na import do USA towarów wartych 200 mld USD i wpisując Huawei na listę firm, które mogą zostać odcięte od aktualizacji systemu operacyjnego Android Google'a. W niedawnej rozmowie z „Rz" szef doradców ekonomicznych Trumpa Kevin Hassett zasugerował, że dalsza eskalacja konfliktu może doprowadzić do wyrzucenia Chin ze Światowej Organizacji Handlu (WTO).