Świat czeka na dowody ataku

Syria | Kilkadziesiąt państw zażądało natychmiastowego śledztwa w sprawie ataku chemicznego pod Damaszkiem.

Publikacja: 23.08.2013 00:59

Syryjscy opozycjoniści informuje, że w domach znajdowane są wciąż ofiary ataku chemicznego.

Syryjscy opozycjoniści informuje, że w domach znajdowane są wciąż ofiary ataku chemicznego.

Foto: AFP

Społeczność międzynarodowa będzie musiała odpowiedzieć, używając siły, jeśli potwierdzą się informacje syryjskiej opozycji dotyczące śmierci setek cywilów w ataku chemicznym – ostrzegł wczoraj szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius i zapowiedział, że jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będzie w stanie podjąć decyzji w tej sprawie, zostaną one podjęte w inny sposób.

Syryjska opozycja twierdzi, że w ataku sił rządowych pod Damaszkiem w nocy z wtorku na środę mogło zginąć nawet półtora tysiąca ludzi. – Wciąż znajdujemy zabitych w ich domach – mówił wczoraj rzecznik Syryjskiej Koalicji Narodowej.

Na razie jedynymi dowodami, że rzeczywiście doszło do takiego ataku, są zdjęcia i filmy wideo, jakie w Internecie zamieszczają syryjscy opozycjoniści... oraz słowa izraelskiego ministra wywiadu i spraw strategicznych Juwala Steinitza, który – powołując się na źródła wywiadowcze – potwierdził wczoraj „śmierć setek ludzi” w wyniku użycia broni chemicznej.

Ustalić fakty mogliby inspektorzy ONZ, którzy znajdują się niecałe dziesięć kilometrów od miejsca, gdzie miało dojść do ataku. Przynajmniej na razie tam jednak nie pojadą. Jan Eliasson, zastępca Sekretarza Generalnego ONZ poinformował, że „ze względów bezpieczeństwa jest to niemożliwe”. Syryjska armia od wczoraj prowadzi intensywne bombardowania tych terenów.

Szanse, że inspektorzy w ogóle dostaną pozwolenie na wyjazd do miejsca ataku, są minimalne. Wprawdzie Rada Bezpieczeństwa oświadczyła, że „należy wyjaśnić zarzuty”, ale nie zażądała śledztwa w tej sprawie. Podczas posiedzenia za zamkniętymi drzwiami domagało się go – wedle źródeł dyplomatycznych – 37 państw, ale sprzeciwiły się posiadające prawo weta Rosja i Chiny. Jakby tego było mało, Damaszek wynegocjował jeszcze przed przyjazdem inspektorów, że będą mogli odwiedzić tylko trzy miejsca, gdzie przed kilkoma miesiącami miało dojść do ataków chemicznych. Gdy w niedzielę inspektorzy dotarli do Syrii, sekretarz generalny ONZ mówił, że wprawdzie śladów użycia broni chemicznej w wyznaczonych miejscach może już nie być, ale sama obecność inspektorów „będzie środkiem odstraszającym dla przyszłych ataków chemicznych”.

Zamiast odpowiedzi mnożą się więc pytania i oskarżenia. Wciąż nie wiadomo, ile dokładnie ludzi zginęło, jakiego rodzaju broni użyto ani kto dokonał ataku. Syryjski minister informacji Imran al-Zu'bi oświadczył wczoraj, że „zdjęcia, które pokazano, zostały sfabrykowane” i że terroryści (tak reżim nazywa rebeliantów) długo się do tego przygotowywali. Rzeczywiście zdarzało się, że syryjscy opozycjoniści mijali się z prawdą (tak było m.in. w zeszłym roku, gdy świat protestował w związku z masakrą w Temesh, gdzie zginąć miało ponad 300 cywilów, ale gdy na miejsce dotarli obserwatorzy ONZ, okazało się, że ofiary to rebelianci i żołnierze, a zginęło ich, jak napisano w raporcie, „od 40 do 100”).

Tym razem eksperci twierdzą, że wszystko wskazuje, iż nagrania, na których widać dziesiątki martwych i umierających ludzi, są prawdziwe. – Takich scen nie można zaaranżować. Ofiary nie mają ran zewnętrznych od wybuchów, pocisków czy kul. Zdjęcia wydają się przekonującym dowodem użycia trującego gazu, który spowodował uduszenie – twierdzi Jean Pascal Zander z Instytutu UE Studiów nad Bezpieczeństwem w Paryżu. Jednak jakiej dokładnie broni użyto – tu między ekspertami zgody nie ma.

Wielu specjalistów zwraca uwagę, że ataków, które miały miejsce m.in. w Halabdży czy podczas wojny iracko-irańskiej, używano mieszanek gazów bojowych, jednocześnie gazu musztardowego, sarinu czy tabunu.

O najpoważniejszym zastrzeżeniu mówi Paula Vanninen, dyrektor Fińskiego Instytutu Weryfikacji Konwencji o zakazie broni chemicznej: – Ludzie, którzy pomagają ofiarom ataku, nie mają żądnych ubrań ochronnych ani problemów z oddychaniem. Podziela te wątpliwości dr Zander, podkreślając, że nie widział także na żadnym z nagrań, by ktokolwiek z personelu medycznego ucierpiał z powodu „wtórnej ekspozycji”, do jakiej powinno dojść w efekcie kontaktu z ofiarami ataku chemicznego.

– Bez względu na to, co tam zaszło, wiemy, że było to coś przerażającego – powiedział wczoraj zastępca sekretarza generalnego Jan Eliasson. Wcale nie jest jednak pewne, czy społeczność międzynarodowa, gdy już ustali podstawowe fakty, będzie mogła podjąć jakiekolwiej działania.

O istnieniu planów interwencji w Syrii, których celem byłoby zabezpieczenie arsenałów chemicznych, mówi się od wielu miesięcy. Miały je przygotowywać m.in. Pentagon i NATO. Tyle że Rada Bezpieczeństwa zgody na taką interwencję raczej nie da, bo dotąd Rosja i Chiny za każdym razem blokowały próby przyjęcia rewolucji, które ledwie potępiały rząd w Damaszku. – W prawie międzynarodowym brak skutecznego mechanizmu, który pozwoliłby społeczności międzynarodowej na użycie siły w celu ochrony ludności cywilnej – mówi prof. Ireneusz Kamiński, Instytut Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Wprawdzie doszło już do precedensu w latach 90., podczas kryzysu bałkańskiego, ale wówczas interwencję uzasadniano osłoną pomocy humanitarnej.

Rosyjskie i chińskie interesy w biednym kraju

Syria długo znajdowała się na uboczu międzynarodowych stosunków gospodarczych, ale jest kluczowa dla Rosji i Chin ze względu na swe położenie geograficzne.

Syria od nastania reżimu Asadów budowała własną wersję socjalizmu. Jedną z przyczyn wybuchu rewolucji był wywołany tym poważny kryzys gospodarczy. Doprowadziło do niego m.in. fatalne zarządzanie kurczącymi się złożami ropy naftowej. Jednocześnie rząd zaniedbał inwestycje w infrastrukturę, co spowodowało spadek wydobycia z 610 tys. baryłek dziennie w 1996 r. do 385 tys. w 2010 r.

Kreml, który jest jednym z ostatnich przyjaciół reżimu w Damaszku, od lat dbał, by tamtejszy rząd nie upadł, pomagając mu gospodarczo. Rosyjskie inwestycje w Syrii w 2009 r. wyniosły 19,4 mld dol., a kontrakty zbrojeniowe 4 mld dol. Wśród rosyjskich firm obecnych w Syrii znajdowały się m.in. Stroitransgaz (spółka budująca gazociągi), koncern naftowy Tatneft czy producent stalowych rur TMK. Po wybuchu wojny domowej Rosja mocno zaangażowała się także w pomoc gospodarczą dla Damaszku. To m.in. w Rosji – obok Iranu – drukowana jest syryjska waluta.

Ważnym partnerem gospodarczym Syrii był i jest także Pekin. Chiński eksport do Syrii wynosił w 2009 r. 2,2 mld dol., a China National Petroleum Corporation jest jednym z partnerów w konsorcjum energetycznym Al.-Furat Oil Company, które jest jednym z największych syryjskich producentów ropy w Syrii. Na tamtejszym rynku aktywny był również koncern naftowy Sinochem oraz chińskie firmy budowlane. —hk, a.kaź

Społeczność międzynarodowa będzie musiała odpowiedzieć, używając siły, jeśli potwierdzą się informacje syryjskiej opozycji dotyczące śmierci setek cywilów w ataku chemicznym – ostrzegł wczoraj szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius i zapowiedział, że jeśli Rada Bezpieczeństwa ONZ nie będzie w stanie podjąć decyzji w tej sprawie, zostaną one podjęte w inny sposób.

Syryjska opozycja twierdzi, że w ataku sił rządowych pod Damaszkiem w nocy z wtorku na środę mogło zginąć nawet półtora tysiąca ludzi. – Wciąż znajdujemy zabitych w ich domach – mówił wczoraj rzecznik Syryjskiej Koalicji Narodowej.

Pozostało 91% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021