"O udział w takiej akcji nikt się do nas nie zwracał, a i my nie bierzemy jej pod uwagę" - powiedział Westerwelle. Jego wypowiedź przytoczyła agencja dpa. Niemiecka konstytucja uzależnia użycie niemieckich żołnierzy poza granicami kraju od zgody parlamentu.
Po ujawnieniu użycia 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku broni chemicznej przedstawiciele rządu w Berlinie oświadczali wielokrotnie, że zbrodnia powinna zostać ukarana; zapowiadali "konsekwencje", nie precyzując jednak, co rozumieją pod tym pojęciem.
W wywiadzie dla "Neue Osnabruecker Zeitung" Westerwelle wyjaśnił: "Naciskamy na to, by Rada Bezpieczeństwa ONZ uzgodniła wspólne stanowisko oraz by inspektorzy ONZ możliwie szybko zakończyli prace".
Merkel przeprowadziła w czwartek szereg rozmów telefonicznych, omawiając sytuację w Syrii między innymi z prezydenten Rosji Władimirem Putinem i Francji Francoisem Hollande'em.
W rozmowie z prezydentem USA Barackiem Obamą opowiedziała się za rozpatrzeniem wydarzeń w Syrii na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, która "musi stanąć na wysokości zadania". Po zakończeniu misji w Syrii ONZ-owscy eksperci ds. broni chemicznej powinni bez zwłoki przesłać sprawozdanie Radzie Bezpieczeństwa ONZ, aby ta mogła podjąć działania. Merkel i Obama uzgodnili, że będą konsultować się w sprawach dotyczących ewentualnej międzynarodowej reakcji na to przestępstwo.