„Czemu służy wojna, jeśli nie jesteś w stanie prowadzić prawdziwej wojny przeciw złu?" – pytał papież na placu św. Piotra przed modlitwą Anioł Pański.
Wyjaśnił, że wojna przeciw złu to powiedzieć „nie" bratobójczej nienawiści i przemocy, by przestrzec: „Zawsze pozostaje wątpliwość: czy ta wojna ma rozwiązać problemy, czy służyć nielegalnemu handlowi bronią?". Papież przywołał również Ewangelię wg św. Łukasza: „Który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju". Papież podziękował też wszystkim uczestnikom sobotniego czuwania modlitewnego i postu w intencji pokoju w Syrii. Spotkanie ściągnęło na plac św. Piotra ponad 100 tys. osób. Franciszek w przesłaniu powiedział, że „w ciszy krzyża milczy zgiełk broni", a „w każdej formie przemocy i wojnie odradza się Kain". Wyraził przekonanie, że wyjście ze spirali bólu i śmierci, przemocy powodowanej egoizmem, interesami i wejście na drogę pokoju jest możliwe dla wszystkich. Na koniec zaapelował o przebaczenie, dialog i pojednanie „w umiłowanej Syrii, na Bliskim Wschodzie i na całym świecie". Choć papież nie nawiązał do ustawicznego mordowania syryjskich chrześcijan przez islamskich rebeliantów, watykaniści domyślają się, że to jeden z powodów, dla których Franciszek tak ostro protestuje przeciwko atakowi na syryjski reżim. Podkreślają przy tym, że to „chrzest bojowy" papieża Franciszka w walce o pokój i pierwsza wielka, międzynarodowa ofensywa tego pontyfikatu. Uważają, że po pewnym zastoju, a nawet kryzysie za czasów Benedykta XVI, papież postanowił nawiązać do czasów, w których watykańska dyplomacja, słynna ze skuteczności i dyskrecji, odgrywała niepoślednią rolę w rozwiązywaniu międzynarodowych konfliktów.
Właśnie w tym kluczu interpretują niedawną nominację wybitnego watykańskiego dyplomaty abpa Pietro Parolina na stanowisko sekretarza stanu. Przy okazji przypominają historyczne pokojowe inicjatywy poprzednich papieży: Jana XXIII podczas kryzysu kubańskiego (1962), przemówienie Pawła VI w ONZ („Niech już nie będzie wojny" – 1965) i kampanie Jana Pawła II przeciw wojnie w byłej Jugosławii i interwencji w Iraku.
Wcześniejszy apel papieża o post w intencji pokoju w Syrii spotkał się we Włoszech z szerokim odzewem. Jak wynika z sondaży, pościł co czwarty Włoch (72 proc. jest przeciwnych interwencji zbrojnej). Udział deklarowali wierzący premier Enrico Letta i minister obrony Mario Mauro, także kilku innych członków gabinetu, jak i niewierząca minister spraw zagranicznych Emma Bonino. O tyle to dziwne, że Włochy znalazły się w grupie 11 państw, które na szczycie G20 w Petersburgu wypowiedziały się za zdecydowaną reakcją na użycie broni chemicznej przez reżim Asada, choć jedynie pod warunkiem otrzymania placetu ONZ. W poście udział wzięło wiele znanych osób, jak Romano Prodi, piosenkarz Adriano Celentano czy architekt Renzo Piano.
Wszystkie włoskie siły polityczne są przeciwne interwencji w Syrii. Tradycyjnie pacyfistyczna lewica reaguje alergicznie na wszelkie wojskowe poczynania USA. Prawica podnosi, że atak na siły Asada to opowiedzenie się po stronie islamskich ekstremistów, które może doprowadzić do ustanowienia w Syrii państwa islamskiego lub trwałego, krwawego chaosu jak w Afganistanie czy Iraku.