Nie wiem, jak to się stało, ale obserwuję na Facebooku wpisy Łukasza Orbitowskiego. Może dlatego, że nawet lubię niektóre jego książki. Kiedy zmarł papież Franciszek, pisarz wyraził żal z powodu tej śmierci, ale jeszcze większe ubolewanie z powodu roli tej postaci. Jako fajny, życzliwy światu duchowny osładzał on tylko jego zdaniem złowrogą instytucję Kościoła, która powinna być jak najszybciej zniszczona lub zmarginalizowana. Orbitowski wyraził nadzieję, że doczeka się czasów, gdy śmierć kolejnego papieża będzie zdarzeniem nieistotnym, ledwie zauważanym gdzieś na dalszych stronach gazet.