List jest bezprecedensowy. Nigdy przedtem papież nie pisał pod własnym nazwiskiem do gazety (Jan Paweł II pisał pod pseudonimem do „Tygodnika Powszechnego”). Co więcej, „La Repubblica” jest dziennikiem mocno lewicowym, nierzadko bardzo krytycznym wobec Kościoła i Watykanu.
List Franciszka to odpowiedź na pytania, które papieżowi na łamach, a też w prywatnym liście, postawił zdeklarowany ateista, sędziwy założyciel gazety Eugenio Scalfari (89 l.). Związane są z napisaną przez Franciszka na cztery ręce z Benedyktem XVI encykliką „Lumen fidei” (Światło wiary), opublikowaną w lipcu.
Pytań jest osiem. Dotyczą m.in. istnienia prawdy absolutnej, Trójcy Świętej, nieobecnej w innych religiach monoteistycznych, problemu, czy Bóg umrze wraz z rodzajem ludzkim i czy Holokaust nie jest zaprzeczeniem obietnic złożonych przez Boga narodowi wybranemu? Są i pytania teologicznie prostsze: do jakiego stopnia Kościół realizuje słowa „Miłuj bliźniego jak siebie samego”, czy niewierzący swoją niewiarą popełnia grzech, czy Kościół powołany do niesienia Dobrej Nowiny nie zajmuje się zbytnio sprawami doczesnymi kosztem duszpasterstwa?
Papież odpisał, że szczególnie w obecnej sytuacji społecznej trudno przecenić wartość otwartego, uczciwego dialogu, bez uprzedzeń, dotyczącego wiary, między wierzącymi a niewierzącymi. Jak napisał, to „dialog cenny i konieczny”. Podkreślił, że paradoksalnie chrześcijaństwo, którego symbol to światło, jest często postrzegane i określane jako sprzeczny ze światłem rozumu mrok zabobonu. Zwrócił uwagę, że między kulturą chrześcijańską a nowoczesną, wywodzącą się z Oświecenia, brakuje możliwości porozumienia, choć Kościół na taki dialog się otworzył decyzjami podjętymi na soborze watykańskim II. Zapewnił przywołując encyklikę, że wiara nie jest bezwzględna, lecz wzrasta we współżyciu w poszanowaniu drugiego człowieka, a wierzący nie jest arogancki i prawda oparta na miłości daje mu pokorę, umożliwia dawanie świadectwa i dialog ze wszystkimi. Podkreślił, że chodzi o porozumienie, a nie wykluczenie.