„Platforma", powołując się na nieujawnione źródła, oświadczyła, że Autuchowicz okaleczył się z powodu nękania go przez więzienną administrację. – Od kilku miesięcy służby więzienne utrzymują Autuchowicza w statusie „niebezpiecznego więźnia, który nie podporządkowuje się zasadom obowiązującym w miejscu odosobnienia" – mowi „Rz" szef „Platformy" Andrej Bandarenka.
Będąc za kratami, Autuchowicz nadal walczy o swoje prawa. Wielokrotnie apelował do organizacji międzynarodowych o pomoc, lecz w warunkach autorytarnego systemu metoda ta nie zadziałała. W grudniu 2011 roku w akcie protestu przedsiębiorca podciął sobie żyły, próbując popełnić samobójstwo. Z tego powodu zostało wszczęte śledztwo, a w styczniu 2012 roku administracja kolonii zaostrzyła mu warunki kary przez przeniesienie do zamkniętego więzienia. Nie może spotykać się z bliskimi, jak inni więźniowie. Nie może otrzymywać paczek.
O sprawie Mikałaja Autuchowicza zrobiło się głośno, gdy w 2006 roku skazano go na 3,5 roku kolonii karnej i konfiskatę mienia za uchylenia się od płacenia podatków. Wtedy przedsiębiorca również nie przyznał się do winy. Prowadząc długotrwałe głodówki (jedna trwała nawet 50 dni), Autuchowicz przyciągnął uwagę międzynarodowej społeczności. W 2008 roku, dzięki wprowadzonym przez UE i USA sankcjom wobec białoruskich władz, przedsiębiorca został zwolniony z aresztu, a jego wyrok zmieniono na ograniczenie wolności.
Jednak w 2009 roku został zatrzymany ponownie, a w 2010 skazany na 5 lat pozbawienia wolności. Oskarżono go o nielegalne przechowywanie broni. Dowodem w tej sprawie było znalezione w jego domu pięć sztuk amunicji. Według białoruskich obrońców praw człowieka, sprawa od samego początku miała charakter polityczny. Oprócz biznesu, Autuchowicz prowadził działalność społeczną, walcząc z korupcja w lokalnych organach władzy. Sam przedsiębiorca kilkakrotnie mówił, że prowadząc firmę taksówkarską w Wołkowysku, odkrył kilka schematów korupcyjnych, w których były zamieszani przedstawiciele władz miejskich i obwodowych. – Władze nie mogą sobie pozwolić na mocnego rywala, jakim jest Autuchowicz – komentuje Bandarenka.
Białoruska służba penitencjarna od lat słynie z licznych represji, stosowanych wobec więźniów. Mikołaja Autuchowicza wielokrotnie zmuszano do podpisania prośby o ułaskawieniu do prezydenta Łukaszenki. Jednak za każdym razem przedsiębiorca odmawiał i tym samym narażał się na jeszcze gorsze traktowanie.