Ryzykowna oferta Merkel

Pani kanclerz wyciągnęła rękę do SPD. Jednak socjaldemokraci obawiają się marginalizacji.

Publikacja: 24.09.2013 01:03

Wyraźnie zadowolona Angela Merkel na wczorajszej konferencji prasowej.

Wyraźnie zadowolona Angela Merkel na wczorajszej konferencji prasowej.

Foto: AFP

Jesteśmy otwarci na rozmowy – powiedziała wczoraj kanclerz Merkel na konferencji prasowej, deklarując tym samym chęć zawarcia koalicji z SPD. Poinformowała też o nawiązaniu „pierwszego kontaktu” z Sigmarem Gabrielem, szefem socjaldemokratów. W piątek zbierają się naczelne władze partii, ale nikt nie spodziewa się, że zapadną tam ostateczne decyzje. – Nie jestem zwolennikiem tej koalicji, ale jeszcze bardziej niż przeciwni są członkowie partii w moim okręgu wyborczym – tłumaczył „Rz” Axel Schäfer, wiceszef frakcji SPD w Bundestagu.

Nikogo nie dziwi, że partie chadeckie CDU i jej bawarska sojuszniczka CSU są otwarte na współpracę z socjaldemokratami. SPD nie zapomniała jednak, że w chwili, gdy startowała pierwsza tzw. wielka koalicja w 2005 roku, socjaldemokraci pochwalić się mogli 34,2 proc. głosów wyborców. Partie Unii miały wtedy zaledwie o jeden punkt procentowy więcej. Po czterech latach SPD miała już tylko 23-proc. poparcie wyborców. Dzisiaj socjaldemokraci mają nieznacznie więcej – 25,7 proc.

Silna partia mocnej kanclerz

Ale mają też do czynienia z inną Unią. CDU Angeli Merkel jest u szczytu popularności, a bawarska CSU odzyskała właśnie absolutną większość w landowym parlamencie. Co więcej, Angeli Merkel i jej ugrupowaniu zabrakło zaledwie czterech mandatów, aby rządzić samodzielnie. – Wszystko to sprawia, że decyzja SPD o utworzeniu koalicji będzie jeszcze trudniejsza. Cała partia musi do niej dojrzeć – przekonuje „Rz” prof. Arnulf Baring, politolog i historyk z kręgu znajomych kanclerz Merkel.

Jego zdaniem po trudnych dyskusjach w SPD przeważy podejście pragmatyczne, gdyż dla każdej partii jest zdecydowanie bardziej korzystnym rozwiązaniem uczestniczyć co najmniej w rządach niż być na zewnątrz.

– Jeżeli socjaldemokraci zdecydują się w końcu na sojusz z partiami chadeckimi, to muszą przygotować sobie drogę odwrotu. A to oznacza zerwanie koalicji w dogodnym momencie i wysłanie tym samym jasnego sygnału, że nie zostali wchłonięci przez znacznie silniejsze partie unijne – przekonuje „Rz” Klaus Schröder, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

To jednak sprawa przyszłości. Na razie niemieckie media przypominają, że niemal dwie trzecie obywateli RFN opowiadają się za wielką koalicją, widząc w niej ostoję stabilności i kontynuacji obecnego stylu rządzenia, którą daje sama Angela Merkel. Skromna, spokojna, nigdy niewyniosła i nikt nie kojarzy jej z arogancją będącą nierzadko atrybutem polityków długo sprawujących władzę.

Większość niemieckich obserwatorów jest przekonana, że SPD się złamie i utworzy rząd z ugrupowaniami chadeckimi. – Socjaldemokraci nie sprzedadzą się jednak tanio, gdyż paradoksalnie mają dość silną pozycję w sytuacji, gdy mało prawdopodobna jest koalicja chadecji z ugrupowaniem Zielonych – zwraca nam uwagę Kai-Olaf Lang z rządowej fundacji Nauka i Polityka.

Przypomina, że matematycznie rzecz biorąc, to SPD, Zieloni oraz postkomunistyczne ugrupowanie Lewica mogłyby utworzyć rząd bez trudu, dysponując ogromną większością w Bundestagu.

Lewica jest gotowa zrezygnować z najbardziej kontrowersyjnych punktów swego programu w postaci wystąpienia RFN z NATO, ale to przywódcom SPD nie wystarcza. Sigmar Gabriel mówi bez ogródek, że zasadniczą przeszkodą w porozumieniu z Lewicą nie są jego zdaniem pragmatyczni postkomuniści z byłej NRD, ale nieprzejednani w swym radykalizmie lewicowi dysydenci z SPD, którzy utworzyli kilka lat temu wspólną partię z postkomunistami. Są dzisiaj trzecią siłą polityczną w Niemczech. Wielu niemieckich obserwatorów jest pewnych, że wcześniej czy później dojdzie do współpracy pomiędzy SPD a Lewicą. Na razie jest to jednak wykluczone, co podkreślali w kampanii przywódcy SPD.

Berlin a sprawa Polska

Bilateralne stosunki z Polską będą miały priorytetowe znaczenia dla nowego rządu niemieckiego bez względu na jego kształt – zapewnia ambasador RFN w Polsce Rüdiger Freiher von Fritsch. Brzmi to jak próba rozwiania obaw, że SPD w roli partnera Angeli Merkel wprowadzi korekty do polityki zagranicznej. – SPD nie uciszy głosów krytycznych wobec Rosji w partiach chadeckich – przekonuje Kai-Olaf Lang.

Polityka wschodnia Niemiec nie ulegnie tym samym większym zmianom. Nie widzi zagrożeń dla obecnych relacji na linii Warszawa–Berlin w sprawach energetycznych czy ochrony klimatu. Spodziewa się jednak, że po okresie wyborczej stagnacji Berlin zająć się będzie musiał problemami strefy euro, Grecją, Hiszpanią oraz intensywnie współpracować z Paryżem. Przy tym Niemcy nie mają w Europie zbyt dużo sojuszników i liczą na Warszawę. Dla polskiej polityki będzie to nowym wyzwaniem.

Reakcja Europy

Zawód Południa, entuzjazm Północy

Pierwszy zadzwonił Francois Hollande. Francuski prezydent, choć w trakcie kampanii wyborczej wyraźnie sprzyjał SPD, nie tylko serdecznie pogratulował zwycięstwa Angeli Merkel, ale także zaproponował jej odwiedzenie Paryża zaraz po utworzeniu nowego rządu. – Musimy wspólnie pracować dla dobra Europy – zapowiedział. Francuskie gazety są jednak o wiele bardziej sceptyczne. Zdaniem „Le Monde" nie ma co oczekiwać, że Merkel złagodzi swój sprzeciw w tych punktach, które są dla Francji ważne: budowa unii bankowej, emisja euroobligacji, uruchomienie pakietu stymulacji gospodarczej. Jeszcze bardziej sceptyczne jest południe Europy. Grecki dziennik „Ta Nea" na okładce pokazał Merkel w koronie i zatytułował „zwycięstwo królowej oszczędzania". A konkurencyjny „To Vima" przyznał, że Grecja liczyła na zwycięstwo socjaldemokratów i odstąpienie Berlina od polityki cięć. Podobne nastroje zawodu dominują w pozostałych krajach południa Unii. Włoska „Corriere della Sera" radzi czytelnikom, aby „pozbyli się złudzeń, że niemiecka polityka zostanie teraz zmieniona". Jedynie prezydent Cypru Nicos Anastasiades woli wierzyć w bardziej optymistyczną wersję wydarzeń. – Teraz zobaczymy nową Angelę Merkel – przekonuje. Optymizm panuje natomiast w Wielkiej Brytanii. Bliski rządzącej Partii Konserwatywnej „Daily Telegraph" uważa, że David Cameron z radością przyjmie reelekcję Merkel. Powody są przynajmniej dwa: kanclerz chce stworzyć Brytyjczykom takie warunki, aby mogli pozostać w Unii, a także prowadzi podobną politykę reform gospodarczych co Londyn. Wyjątkowo spokojnie na wyniki wyborów w Niemczech zareagowały rynki finansowe. Praktycznie nie zmieniły się ani indeksy głównych giełd, ani kurs euro do dolara. —j.bie.

Jesteśmy otwarci na rozmowy – powiedziała wczoraj kanclerz Merkel na konferencji prasowej, deklarując tym samym chęć zawarcia koalicji z SPD. Poinformowała też o nawiązaniu „pierwszego kontaktu” z Sigmarem Gabrielem, szefem socjaldemokratów. W piątek zbierają się naczelne władze partii, ale nikt nie spodziewa się, że zapadną tam ostateczne decyzje. – Nie jestem zwolennikiem tej koalicji, ale jeszcze bardziej niż przeciwni są członkowie partii w moim okręgu wyborczym – tłumaczył „Rz” Axel Schäfer, wiceszef frakcji SPD w Bundestagu.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017