Cena książkowego wydania „Fundamentalnego Prawa Unii Europejskiej”, jak nazywa się projekt nowego unijnego prawa, to 35 euro.
– Niewiele jak za cały traktat – uważa Guy Verhofstadt, belgijski liberał, współautor dokumentu i jednocześnie jeden z najbardziej przekonanych zwolenników coraz bardziej zjednoczonej Europy. – Trzeba skończyć z Europą a la carte. Te wszystkie kręgi różnych prędkości – euro, Schengen, traktat fiskalny itp. muszą zostać zastąpione nową zasadą. Albo jesteś pełnym członkiem i bierzesz wszystko, albo decydujesz się na status członka stowarzyszonego – powiedział „Rz” Verhofstadt.
Wczoraj on i kilku innych polityków z profederalistycznej Grupy Spinelli, w sojuszu z niemiecką fundacją Bertelsmanna, przedstawili nowy projekt dla Europy. Forpocztą dalszej integracji miałaby być strefa euro, otwarta dla innych członków UE, którzy – jak jest to również w tej chwili – mogliby dołączyć po spełnieniu kryteriów. Ale niemożliwe stałoby się utrzymanie tak zwanych opt-out, czyli trwałych traktatowych wyjątków, jakie mają Wielka Brytania i Dania dla wspólnej waluty.
Nowy traktat przewiduje również likwidację wyjątków w dziedzinie sprawiedliwości i spraw wewnętrznych (mają je Wielka Brytania i Irlandia). Konsekwentnie likwidacji uległyby też wyjątki od stosowania Karty Praw Podstawowych przez Polskę i Wielką Brytanię.
Europejscy federaliści z różnych partii politycznych mówią głośno to, co wiedzą dziś w Unii Europejskiej wszyscy: dalsza reforma Unii wymaga zmian traktatowych. Zatem wspólnota zatrzyma się lub nawet cofnie w swojej integracji, czego chciałaby np. Wielka Brytania, albo też nastąpią zmiany w traktacie.