Z pewnością jest to jeden z największych, być może największy błąd w karierze Putina. Ale jakie będzie on miał skutki, to zależy teraz od Ukrainy. A przede wszystkim od tego, czy za deklaracjami pójdą czyny. Czy Ukraina zdoła rzeczywiście wprowadzić w życie bardzo przecież techniczne postanowienia umowy stowarzyszeniowej. Jeśli to się jej uda, geostrategiczne zmiany będą rzeczywiście nieodwracalne.
O tym, że Unia jest gotowa podpisać umowa stowarzyszeniowa, zadecydowała przede wszystkim postawa jednego kraju: Niemiec. Na ile rosnący autorytaryzm reżimu Putina skłonił kanclerz Merkel do takiego kroku?
Merkel nie tylko jest jednym z przywódców Unii, którzy najlepiej znają sytuację w Rosji, ale jako córka pastora jest przywiązana do przestrzegania podstawowych praw człowieka i zasad demokracji. Dlatego mimo bardzo intensywnych stosunków gospodarczych między Rosją i Niemcami, urząd kanclerski od dłuższego czasu coraz krytyczniej ocenia działania Kremla. To, co się w ostatnim czasie zmieniło, to nastawienia niemieckiej opinii publicznej, mediów wobec działań Putina: stało się ono niezwykle krytyczne. To bardzo pomogło Ukraińcom.
A Janukowycz: dlaczego wybrał Europę, a nie Rosję?
Tu zagrało parę czynników, ale najważniejszym był strach przed wepchnięciem w ramy Wielkiej Rusi. Janukowycz widzi, co się dzieje z Armenią, jakiej presji jest poddana Mołdawia. Pamięta wojnę w Gruzji i kampanie prezydencką Putina, w której deklarował chęć budowy unii euroazjatyckiej. I nie chce zostać sprowadzony do podrzędnej roli na dworze cara. Gdyby tego zagrożenia nie było, Ukraina jeszcze długo balansowałaby między Brukselą i Moskwą. A tak Janukowycz musiał podjąć decyzję.