Pojawiają się informacje, że rosyjskie instytucje finansowe zdecydowały się na kupno ukraińskich obligacji państwowych. – Nieoficjalnie wiąże się nową emisję obligacji państwowych z Rosjanami. Niewykluczone, że jest to forma pomocy finansowej – pisał wczoraj dziennik „Kommersant Ukraina", powołując się na swe źródła w kręgach bankowych. W przeddzień ukraińskie Ministerstwo Finansów umieściło na rynku obligacje na sumę 1,83 mld hrywien oraz 49,9 mln dol. Nie wiadomo, jaką ich częścią zainteresowane były rosyjskie instytucje finansowe.
Narodowy Bank Ukrainy skupił dotąd 59 proc. obligacji państwowych
Nie tak dawno „Komsomolskaja Prawda", powołując się na oceny moskiewskiego funduszu inwestycyjnego Alpari, pisała, że z przyczyn politycznych Rosja jest zainteresowana skupowaniem długu Ukrainy. Pojawiły się nawet spekulacje, że już w 2015 r. Ukraina zrezygnuje z hrywny i wprowadzi walutę Unii Celnej, ałtyn, która ma się stać wspólnym środkiem płatniczym. Wierzycielowi Ukrainy łatwiej byłoby skłonić Kijów do integracji z Unią Celną. – W miarę możliwości należy śledzić, w czyich rękach znajduje się ukraiński dług zagraniczny. Jego nadmierna kumulacja przez instytucje jednego państwa zagraża bezpieczeństwu finansowemu Ukrainy – tłumaczył wczoraj „Rz" Bohdan Danyłyszyn, były minister gospodarki Ukrainy.
Ukraińskie obligacje zapadające w czerwcu 2014 r. miały w środę rentowność wynoszącą 19,6 proc. (we wtorek przebiła ona 20 proc.). Rok wcześniej, tuż po tym, jak je wyemitowano, miały one rentowność wynoszącą „zaledwie" 7,95 proc. Rentowność ukraińskich dziesięciolatek denominowanych w dolarach jest również bardzo wysoka – w środę sięgała 10,6, a rentowność obligacji rocznych 16 proc. To wskazuje na duży brak zaufania rynków do długu naszego wschodniego sąsiada. Świadczą też o tym notowania CDS, czyli instrumentów finansowych ubezpieczających przed bankructwem dłużnika. Z reguły im koszt CDS wyższy, tym dług uznawany jest za bardziej ryzykowny. W przypadku ukraińskich papierów wyniósł on w środę 1113,8 punktów bazowych (pb), czyli więcej niż w przypadku Cypru (938 pb). Za bardziej ryzykowne uznawane są przez inwestorów jedynie obligacje emitowane przez Wenezuelę (1341,6 pb) i Argentynę (1752,9 pb).
Wciąż są jednak gracze rynkowi, którzy skupują ukraiński dług, korzystając z załamania jego cen. Jeszcze przed wybuchem protestów społecznych w Kijowie amerykański fundusz inwestycyjny Franklin Templeton akumulował te papiery na dużą skalę. Kupił ich w trzecim kwartale za 1,4 mld dol. i stał się posiadaczem 40 proc. ukraińskiego długu denominowanego w dolarach. Fundusz ten jest znany z tego, że potrafi skupować aktywa znajdujące się w niełasce rynków, a gdy sytuacja się poprawia, korzysta na odbiciu tych cen. Jedną z jego trafionych inwestycji były m.in. zakupy irlandzkiego długu w 2011 r.