- Nie będę już  używał tytułu doktora - zapewnił "Bild Zeitung" nowy sekretarz generalny bawarskiej CSU Andreas Scheuer. Zaledwie kilka dni po jego mianowaniu pojawiły się w mediach informacje,że nie tylko używa tytułu doktorskiego, którego w gruncie rzeczy nie posiada lecz popełnił plagiat swe pracy. Okazuje się, że Scheuer zdobył tytuł tzw. małego doktora na uniwersytecie praskim. Upoważnia go to, do używania przed nazwiskiem skrótu "PhDr" czyli doktora filozofii, który to tytuł jest równoznaczny z używanym w Niemczech tytułem doktorskim jedynie w Bawarii i Berlinie. W pozostałych landach Scheuer powinien używać obowiązującego w Czechach skrótu Ph.Dr.

To jednak małe piwo w porównaniu z zarzutami o plagiat. Poważny dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ)opublikował wyjątki z pracy złożonej przez Scheuera w Pradze konfrontując je z tekstami opublikowanymi przez rządową organizację o nazwie Federalna Centrala Kształcenia Politycznego. Wynika z tego,że Scheuer przepisał całe fragmenty nie starając się nawet o zmianę szyku zdań. - Cała praca to kolaż składający się z cudzych tekstów - konstatuje FAZ.

Andreas Scheuer nie ma zamiaru ustąpić ze stanowiska. Musiało to przed nim uczynić kilku niemieckich polityków, którym udowodniono popełnienie plagiatu. Najbardziej znany przypadek to Karl-Theodor zu Guttenberg,minister obrony w poprzednim rządzie Angeli Merkel. Plagiat był także przyczyną końca politycznej kariery Anette Schavan, ministra nauki w poprzednim gabinecie Merkel.

Tytuł doktorski jest w Niemczech niezwykle pożądany. Ułatwia karierę w polityce i biznesie. Pensje doktorów są generalnie o jedną piątą wyższe od uposażeń innych pracowników zatrudnionych na tych samych stanowiskach. W ocenie ekspertów 500-700 tytułów doktorskich przyznawanych rocznie to plagiaty. Niemieckie uczelnie przyznają rocznie ok.24 tys. tych tytułów naukowych.