Ukraina jest w tragicznym położeniu finansowym, ale na pomoc liczyć może dopiero po ustabilizowaniu sytuacji politycznej. Nie nastąpi to zapewne szybko i proces koniecznych reform rozpocznie się dopiero po wyborach. A jest to warunek podstawowy zarówno UE, jak i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), o czym otwarcie zawiadomiła kilka dni temu Christine Lagarde, szefowa funduszu.
Potrzeby nieznane
Nikt nie jest w stanie ocenić potrzeb finansowych Ukrainy. Pełniący obowiązki ministra finansów Jurij Kobokow mówił kilka dni temu o 35 mld dol. Liczy przy tym na kredyty w ciągu 1–2 tygodni z Polski i USA. To jednak nie wchodzi w rachubę w najbliższym czasie. Tymczasem rezerwy walutowe kraju stopniały do poziomu 17 mld dol., co pokrywa zapotrzebowanie importu zaledwie na dwa miesiące. Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku sięgały one 36 mld dol. W tej sytuacji Bank Centralny zaprzestał interwencji mającej na celu zahamowanie spadku hrywny.
Jak pisze Anders Aslund, znany ekonomista zajmujący się transformacją w krajach postsocjalistycznych na łamach „Financial Times", MFW mógłby udzielić Ukrainie 10–12 mld dol. kredytów w okresie roku, natomiast Unia Europejska 3–5 mld dol. Ale w chwili gdy kraj będzie miał stabilny rząd oraz prezydenta, który będzie gotów wspierać program bolesnych reform. Przy tym gospodarka kraju wzrosła w ostatnim kwartale ubiegłego roku o 3,3 proc., co Aslund wiąże z ograniczeniem stopnia korupcji w czasach protestów na Majdanie. Pod względem poziomu korupcji Ukraina zajmuje na liście 144. miejsce na 175 krajów, za Papuą-Nową Gwineą.
W sumie jest źle. Wszystkie trzy agencje ratingowe, Moody's, Fitsch i Standard and Poors, zdegradowały rating obligacji do poziomu śmieciowego. Nie pomogła krótkoterminowa akcja zakupu ukraińskich obligacji przez Rosję. Moskwa obiecała wprawdzie 15 mld dol., ale wydała na razie trzy. Nie ulega wątpliwości, że na tym zakończy się jej zaangażowanie w ukraińskie finanse z powodów czysto politycznych.
Deficyt płatniczy Ukrainy w 2013 roku wyniósł prawie 9 proc., podczas gdy deficyt budżetowy sięga 8 proc. Wszystko to prowadzi do załamania się kursu hrywny, który wczoraj sięgał 10,5 hrywny za dolara. Podraża to import oraz wzrastają koszty obsługi zadłużenia. Na koniec ubiegłego roku Ukraina miała 137 mld dol. długów zagranicznych. Dziesięć lat temu suma ta nie przekraczała 30 mld dol.