Blisko dwa lata temu w przemówieniu do deputowanych Dumy Państwowej, premier Rosji Władimir Putin zaskoczył wielu, w tym także swoich zwolenników, przedstawiając ideę rosyjskich prywatnych firm wojskowych. Firmy te, według niego mogłyby świadczyć usługi w zakresie ochrony interesów i obiektów rosyjskich poza granicami Federacji Rosyjskiej.
Sama idea wynikała z planów Putina, budowy "Wielkiej Rosji".
Komentatorzy są zgodni i mówią jednym głosem: prywatne firmy wojskowe (dalej - PMC) są znanym od setek lat narzędziem kolonializmu obecnie święcącym sukcesy m.in. na Bliskim Wschodzie.
W samym Afganistanie obecnie pracuje już ponad 30 tys. uzbrojonych "prywatnych żołnierzy". PMC jest bardzo szybko rozwijający się rynkiem, którego objętość jako całość, można porównać z branżami wiodącymi w konsumpcji i produkcji. Średni roczny dochód firm tego sektora to 200 miliardów dolarów.
Putin w swoim przemówieniu definiując "prywatną firmę wojskową" zaznaczył, że nie oddaje ona obecnie w pełni specyfiki swojej działalności, gdyż w przeciwieństwie, do lat 1970-90, większość z tych firm nie bierze udziału w walkach, a zajmuje się utrzymaniem infrastruktury. Warto jednak pamiętać, że kiedy tak się dzieje w strefach wojennych - to owa specyfikacja może się zmienić.