Barack Obama przyleciał do Holandii, która jest pierwszym etapem jego wizyty w Europie. Wziął udział w szczycie nuklearnym oraz w zwołanym przez siebie szczycie G7, na którym pod nieobecność Rosji miał być omawiany kryzys na Krymie. Dziś prezydent USA po raz pierwszy w czasie swojej trwającej już dwie kadencje prezydentury przyjeżdża do Brukseli, gdzie w środę weźmie udział w szczycie ?UE–USA. Gospodarka miała być motywem przewodnim wizyty Obamy. W przemówieniu, które amerykański prezydent wygłosi w środę w Muzeum Sztuk Pięknych (Bozar) w Brukseli, centralnym punktem miał być apel o szybkie zawarcie porozumienia o handlu i inwestycjach między UE i USA (TTIP), nad szczegółami którego trudzą się od kilku miesięcy negocjatorzy obu stron.
Gospodarcze NATO
TTIP reklamowano jako gospodarcze NATO, które przyniesie obu stronom miejsca pracy i korzyści gospodarcze. W obliczu malejących zagrożeń militarnych w obszarze atlantyckim handel i inwestycje miały stać się spoiwem relacji amerykańsko-europejskich, spychając w cień tradycyjny sojusz wojskowy, który żadnych pieniędzy nie przynosi, a trzeba do niego sporo wkładać. Jednak agresja Rosji zmusza obie strony do zmiany sposobu myślenia.
Z informacji płynących z Waszyngtonu wynika, że Obama zmienił akcenty w planowanym brukselskim przemówieniu i więcej tam będzie o bezpieczeństwie rozumianym w sposób klasyczny: jako obrona integralności terytorialnej. Przedsmak tego amerykański prezydent dał w wywiadzie udzielonym holenderskiemu dziennikowi „Volkskrant". Podkreślił rolę NATO jako „najsilniejszego i najbardziej potężnego sojuszu w historii ludzkości". I zapewnił, że USA zawsze będą wierne artykułowi 5 traktatu waszyngtońskiego, który mówi o tym, że atak na jednego z członków Sojuszu jest atakiem na całe NATO i uruchamia działanie zbiorowe.
Dwa regiony
Eksperci zgadzają się w jednym: stosunki transatlantyckie są w złym stanie. – W USA rośnie frustracja z powodu malejącego zainteresowania Europy udziałem w budowaniu systemu światowego bezpieczeństwa. Przykładem są malejące wydatki na obronę – uważa Judy Dempsey, ekspertka Carnegie Europe. Według niej Amerykanie mają poczucie, że ich żołnierze ginęli w Iraku i Afganistanie, a Europa nie przestaje żądać od USA gwarancji bezpieczeństwa. I to mimo że Ameryka ma poważne problemy gospodarcze. Ze strony USA odpowiedzią na to było coraz mniejsze zainteresowanie Europą i przesuwanie uwagi w region Pacyfiku zarówno w sensie ekonomicznym, jak i militarnym.
Sam Waszyngton szybko się jednak zorientował, że w kwestiach gospodarczych ciągle bliżej mu do Europy niż Azji: inwestycje amerykańskie w jednej tylko Holandii przekraczają te dokonywane w Chinach. W konsekwencji Amerykanie dogadali się z Europejczykami i postanowili o rozpoczęciu negocjacji dotyczących nowego porozumienia handlowo-inwestycyjnego (TTIP). Warto jednak pamiętać, że jest ono omawiane równolegle do identycznego porozumienia dotyczącego regionu Pacyfiku (TTP), nad którym prace rozpoczęły się w sierpniu 2013 roku. Poza USA w TTP mają być Kanada, Meksyk, Chile, Peru, Japonia, Australia, Nowa Zelandia, Singapur, Malezja, Brunei i Wietnam. USA nie wyrzekły się zatem Azji dla Europy, ale uznały, że należy inwestować swoją uwagę i pieniądze w oba regiony.