Od początku konfliktu na Ukrainie Kreml jest coraz bardziej zaniepokojony istnieniem ostatniego miejsca, w którym nie kontroluje rozpowszechniania informacji. Deputowani Dumy rozpoczęli już procedurę przyjmowania ustawy, która nałoży duże ograniczenia na blogerów. Robią to w ramach przyjmowania ustaw z „pakietu antyterrorystycznego", przygotowanych po zeszłorocznym zamachu w Wołgogradzie. Jednym z pomysłodawców był deputowany Partii Żyrinowskiego Andriej Ługowoj – podejrzewany przez brytyjskie władze o zamordowanie w 2006 roku w Londynie byłego oficera KGB Aleksandra Litwinienki.
Zgodnie z projektem, nad którym debatują w rosyjskim parlamencie, blogerzy, których strony rejestrują ponad ?3 tys. odwiedzin dziennie, otrzymają status „organizatorów rozpowszechniania informacji". Będą się musieli rejestrować (jak media) w Roskomnadzorze (organie władzy centralnej odpowiedzialnym za nadzór nad mediami) i ujawnić w sieci swoją tożsamość. – Dostaną wszystkie obowiązki dziennikarzy, ale bez praw im należnych – mówi „Rz" Borys Tymoszenko z moskiewskiego Funduszu Obrony Wolności Słowa. Po czasach pieriestrojki i prezydentury Borysa Jelcyna pozostał jeszcze w rosyjskim prawie przepis o szczególnej ochronie dziennikarzy.
Jednak i bez nowej ustawy Fundusz odnotowuje rosnący od początku roku nacisk na rosyjską blogosferę. Kilka dni temu skazano na trzy lata więzienia blogera z Rostowa nad Donem Siergieja Wiesnika za... wręczenie łapówki na stacji kontroli pojazdów, przy rejestracji swojego samochodu. W rzeczywistości bloger został represjonowany za krytyczne wpisy o jednym z przedstawicieli miejscowej prokuratury.
Skazanie Wiesnika jest charakterystyczne dla codzienności prowincjonalnej Rosji. W samej Moskwie natomiast w marcu odbył się prawdziwy pogrom niezależnych portali informacyjnych i popularnych stron, wymykających się kontroli Kremla. W ciągu dwóch dni odcięto od sieci internetową telewizję TV Dożdż i zablokowano Grani.ru, Kasparov.ru (finansowany przez opozycjonistę Gariego Kasparowa), „Jeżedniewnyj Żurnał" (Czasopismo Codzienne) oraz stronę popularnej i dość niezależnej radiostacji Echo Moskwy. – Strona Echa została szybko odblokowana. Roskomnadzor powiedział, o co ma pretensje, redakcja wzięła to pod uwagę – mówi Tymoszenko. – Ale pozostałym do dzisiaj nie powiedziano, dlaczego zablokowano ich strony. Zablokowano i już.
Grani.ru znalazły wyjście, oferując użytkownikom aplikację do przeglądarki umożliwiającą ominięcie blokady. Co w Rosji jest, rzecz jasna, bezprawne. Blokadzie stron towarzyszyło rozpędzenie zespołu informacyjnego portalu Lenta.ru. Jego szefowa Galina Timczenko została zwolniona przez właściciela za opublikowanie wywiadu z jednym z przywódców ukraińskiego Prawego Sektora. Solidaryzując się z szefową, z portalu odeszło 30 dziennikarzy.