Polska, Niemcy i Dania porozumiały się odnośnie do wzmocnienia osobowego i sprzętowego korpusu w Szczecinie. NATO, w strukturze którego korpus się znajduje, ma zdecydować o zwiększeniu poziomu jego gotowości w czasie spotkania ministrów obrony sojuszu 3–4 czerwca w Brukseli. Potwierdził to w rozmowie z „Rz" minister obrony Tomasz Siemoniak.
– Przed rokiem w Brukseli zaproponowałem ministrom Niemiec i Danii wzmocnienie korpusu. Długi czas nie było żadnej reakcji, ale kryzys ukraińsko-rosyjski spowodował, że kraje te zmieniły zdanie – powiedział. Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni z siedzibą w Szczecinie to nie jednostka bojowa, ale dowódcza. Podlegają jej konkretne jednostki w Polsce, Niemczech i Danii, na miejscu są też eksperci z dziesięciu innych krajów.
Do tej pory jednak przydatność korpusu była zerowa. Ma się to zmienić, bo będzie zwiększona jego gotowość. W praktyce więc może być kierowany do działań wojskowych, choć nie tak szybko jak siły szybkiego reagowania. – Chcielibyśmy osiągnąć poziom podobnych korpusów w innych krajach. Na przykład ten w Grecji może zostać zmobilizowany w ciągu 90 dni – powiedział Siemoniak.
Zmiana zdania przez Danię i Niemcy to dobra informacja, ale istnieje też ryzyko propagandowego przereklamowania tej decyzji i przedstawienia jej jako dowodu na faktyczne działania NATO w reakcji na kryzys.
Szczególnie dotyczy to Niemiec, które są niechętne jakimkolwiek polskim propozycjom stałego rozmieszczenia sił NATO w naszym kraju, w obawie, że będzie to prowokacja wobec Rosji, mogą więc przewartościować decyzje odnośnie do Szczecina.