W krymskich gospodarstwach rolnych pojawił się w związku z tym ogromny problem. Krowy nie dają się doić o czwartej rano czasu moskiewskiego i wypędzać na pastwiska o szóstej. Właściciele zaś z przyczyn politycznych nie chcą zmieniać czasu pracy swoim robotnikom, by nie stać się podejrzanymi o sprzyjanie Kijowowi.
Pod koniec marca Krym przeszedł na czas moskiewski (plus jedna godzina w stosunku do Kijowa, zimą – plus dwie godziny). Moskiewska prasa pisała wtedy z zachwytem o radości i entuzjazmie mieszkańców półwyspu. „Z niecierpliwością czekaliśmy na przejście na czas moskiewski. Przesunięcie wskazówek to symboliczna chwila” – tak mieli mówić mieszkańcy półwyspu dziennikarzom gazety „Wzgliad” pod koniec marca.
W dwa miesiące po gazetowej euforii sytuacja wygląda już inaczej. „Budzę się o 5 rano, a na ulicy ciemno choć to już maj. A kładę się spać o 9 wieczorem, gdy słońce jeszcze nie zaszło” – skarży się obecnie miejscowa emerytka w liście do redakcji miejscowej gazety „Krymskije Izwiestia”. Wielu rodziców niepokoi się, że ich dzieci w wieku szkolnym zaczęły mieć kłopoty z nauką, bowiem do szkoły chodzą bez przerwy niewyspane.
Moskiewska prasa jednak się nie poddaje. Rządowa „Rossijskaja Gazieta” twierdzi, że według socjologicznego sondażu 70 proc. mieszkańców półwyspu jest zadowolonych z życia w „czasie moskiewskim”. Tyle, że 73 proc. wypowiedziało się przeciw przechodzeniu na czas zimowy – wtedy różnica między czasem moskiewskim a kijowskim zwiększyła by się do dwóch godzin.
Ale miejscowe media nie dają za wygraną. Portal „Krym.Reali” przeprowadził telefoniczną sondę i nie znalazł ani jednej osoby zadowolonej ze zmiany strefy czasowej na moskiewską. „Mieszkańcom nie podoba się, że decyzję o zmianie czasu podjęto z powodów politycznych, ignorując geografię. Równie dobrze mogliby nas podciągnąć pod czasu uralski albo władywostocki” – pisze portal. Mieszkańców najbardziej denerwuje, że gdy oni chodzą niewyspani to mieszkańcom Kaliningradu pozwolono zachować normalną strefę czasową (mają taką, jak w Polsce). Na półwyspie proponują, by im również pozwolono żyć „nie po moskiewsku”.