Wyrok śmierci na członków opozycji w Egipcie

Zachód ma problem ?z Egiptem, którego sąd wydał masowy wyrok śmierci na członków opozycji.

Publikacja: 23.06.2014 04:57

Tak zareagował jeden ze zgromadzonych Egipcjan przed gmachem sądu na wiadomość o utrzymaniu w mocy w

Tak zareagował jeden ze zgromadzonych Egipcjan przed gmachem sądu na wiadomość o utrzymaniu w mocy wyroków śmierci

Foto: AFP

Sąd w prowincjonalnym mieście Minja (250 km na południe od Kairu) podtrzymał wyroki śmierci dla prawie 200 członków i sympatyków rządzącego jeszcze rok temu Bractwa Muzułmańskiego, najważniejszej organizacji islamistycznej całego świata muzułmańskiego.

Wśród tych, którzy mają zawisnąć na szubienicy, jest i przywódca Bractwa, zwany generalnym przewodnikiem, Mohamed Badia. Lada moment wyrok ma usłyszeć także Mohamed Mursi, obalony rok temu przez armię prezydent wywodzący się z Bractwa. Szefem armii był wówczas obecny prezydent Abdel Fattah as-Sisi.

Nie wiadomo, czy i kiedy wyroki śmierci zostaną wykonane. Skazani mogą jeszcze liczyć na zmianę wyroku w sądzie wyższej instancji.

Makabryczna farsa

Obrońcy praw człowieka błyskawiczny proces w Minji uważają za ponurą farsę. Dwie setki ludzi mają stracić życie za ubiegłoroczne zamieszki, w wyniku których został zabity jeden człowiek: oficer policji – choć trzeba przyznać, że brutalnie: zatłuczono go w sali intensywnej terapii szpitala, gdzie trafił po ciężkim zranieniu w czasie ataku na komisariat. Wielu ze skazanych nie brało udziału w zamieszkach, sam Badia był już wówczas w areszcie w Kairze. Braciom Muzułmanom zarzucono też niszczenie mienia publicznego i prywatnego, w sierpniu zeszłego roku płonęły koptyjskie kościoły, domy i sklepy Koptów oraz urzędy. Jak tłumaczyli przeciwnicy islamistów, sąd uznał, że setki uczestników zamieszek, czyli ich zdaniem terrorystów, asystowały w zabiciu komisarza policji.

Od kilku miesięcy Bractwo Muzułmańskie jest zresztą uznawane za organizację terrorystyczną i nawet rozpowszechnianie jego ulotek grozi karą kilku lat pozbawienia wolności.

– Niszczenie organizacji terrorystycznych odbywa się zasadniczo trzema drogami – tłumaczy „Rz" Said Sadek, politolog Uniwersytetu Amerykańskiego w Kairze, wspierający nowe władze i prezydenta Sisiego. – Po pierwsze, trzeba zlikwidować kierownictwo, poprzez aresztowania, wyroki śmierci lub zmuszenie do emigracji. Amerykanie też likwidowali przywódców Al-Kaidy, z Osamą bin Ladenem na czele, a Izrael liderów Hamasu. Po drugie, trzeba odciąć źródła finansowania dla organizacji, a po trzecie, zrobić wszystko, by nie przystępowali do niej nowi ludzie. I władze egipskie, które uznały Bractwo Muzułmańskie za organizację terrorystyczną, stosują te trzy metody – dodaje prof. Sadek.

1200 wyroków śmierci

Jego zdaniem te działania mają poparcie znacznej części społeczeństwa, które jest przerażone przemocą i chaosem rozpętanym przez Bractwo. Nieliczni ukrywający się liderzy tej organizacji (97 proc. według szacunków Sadeka siedzi bowiem w więzieniach) zapowiedzieli zemstę na policjantach, sędziach i wojskowych.

Od marca sądy egipskie, głównie ten w Minji, stolicy prowincji, gdzie islamiści od dawna byli szczególnie silni, wydały około 1200 wyroków śmierci, ponad 200 z nich zostało potem, po konsultacji z wielkim muftym, potwierdzonych. Dziesiątki aktywistów Bractwa Muzułmańskiego zostało skazanych na dożywocie. Niektórych skazywano in absentia, ukrywają się w Egipcie albo za granicą. Wyroki dotknęły setki rodzin w Minji i okolicznych miejscowościach. O tym, jaka panuje tam atmosfera, może świadczyć reakcja matek i sióstr tych, którym w sobotę zmieniono wyrok śmierci na łagodniejszy. Krzyczały: „Niech żyje wymiar sprawiedliwości, niech żyje prezydent Sisi!"

Wyroki w Minji wydawał sędzia Said Jusef Sabri, zwany Rzeźnikiem. Ma osobiste porachunki z islamistami. W czasie rewolucji, która na początku 2011 roku obaliła dyktatora Hosniego Mubaraka, islamiści zabili mu syna, odcinając głowę. Po tamtej rewolucji do władzy w wyniku demokratycznych wyborów doszło Bractwo Muzułmańskie, a jeden z jego liderów, Mohamed Mursi, został prezydentem. Rządy islamistów były jednak nieudolne, kraj pogrążał się w kryzysie ekonomicznym i chaosie.

Kerry nie pomoże

Rok temu miliony niezadowolonych Egipcjan wyszło na ulice i podpisało petycję o przeprowadzenie przyśpieszonych wyborów. Mursiego obaliła armia pod wodzą generała (później marszałka) Sisiego. Niedawno wygrał on wybory prezydenckie.

W Kairze, stolicy sprawiającego coraz większe kłopoty strategicznego sojusznika w regionie, pojawił się w niedzielę John Kerry, sekretarz stanu USA. Jak pisze BBC, amerykańscy dyplomaci rozumieją, przed jakimi wyzwaniami w dziedzinie bezpieczeństwa stoi Sisi, ale przekonują go do większego zrozumienia dla Bractwa.

– Mamy u siebie problem z terroryzmem, opinie tych, którzy takich problemów nie mają, nie padają u nas na podatny grunt. W razie czego pustkę po Zachodzie może w Egipcie wypełnić Rosja. Nie sądzę, by Zachód tego chciał i wstawiał się za Bractwem Muzułmańskim – przedstawia stanowisko Kairu prof. Sadek.

Sąd w prowincjonalnym mieście Minja (250 km na południe od Kairu) podtrzymał wyroki śmierci dla prawie 200 członków i sympatyków rządzącego jeszcze rok temu Bractwa Muzułmańskiego, najważniejszej organizacji islamistycznej całego świata muzułmańskiego.

Wśród tych, którzy mają zawisnąć na szubienicy, jest i przywódca Bractwa, zwany generalnym przewodnikiem, Mohamed Badia. Lada moment wyrok ma usłyszeć także Mohamed Mursi, obalony rok temu przez armię prezydent wywodzący się z Bractwa. Szefem armii był wówczas obecny prezydent Abdel Fattah as-Sisi.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021