Berlińskie spotkanie szefów dyplomacji Ukrainy, Rosji, Francji i Niemiec mające stanowić „milowy krok w stronę pokoju" zakończyło się podpisaniem jedynie ogólnej i niejasnej deklaracji. Już została ona zdezawuowana przez Kijów.
Czterej ministrowie zgodzili się, że należy „wezwać grupę kontaktową, by wznowiła spotkania", i to nie później niż w sobotę. Jednak dopiero w ich trakcie miałyby zostać określone „warunki zawieszenia broni".
Grupa, o której mówili szefowie dyplomacji, to trzy osoby (były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, rosyjski ambasador w Kijowie Michaił Zurabow i przedstawicielka OBWE Heidi Tagliavini). 23 czerwca prowadziła ona rozmowy w Doniecku z przedstawicielami separatystów. Poza nią w spotkaniu uczestniczyli też trzej rosyjscy lobbyści z ukraińskich władz: Nestor Szufrycz, Wiktor Medwedczuk i Oleg Cariow.
Serdeczne podziękowania
Ten ostatni nie będzie mógł już uczestniczyć w żadnych spotkaniach na Ukrainie, ponieważ jest tam poszukiwany listem gończym. Ministrowie zresztą nie określili, z kim obecnie grupa miałaby się spotykać.
Za to „podkreślili, że duże znaczenie ma jak najszybsze wypuszczenie zakładników". Około 50 złapanych separatystów znajduje się w ukraińskich aresztach, bojówkarze zaś schwytali 29 ukraińskich żołnierzy. Ale przetrzymują też kilkaset innych osób cywilnych – możliwe, że część z nich już nie żyje.