Wyniki badania przeprowadzonego przez instytut YouGov stanowią najwyższy jak dotąd poziom poparcia dla szkockiej niepodległości. Jest to wynik o tyle zaskakujący, że jeszcze na początku sierpnia przewaga unionistów nad separatystami w sondażu tej samej pracowni  wynosiła ponad dwadzieścia punktów procentowych (61-39), czyli była zbliżona do poziomu, który utrzymywał się przez ponad rok trwania kampanii. Jednak im bliżej do zaplanowanego na 18 września referendum, tym zwolenników odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa przybywa.

Jak podaje analityk YouGov, jest to efekt deklarowania się dotychczas niezdecydowanych wyborców. Wśród tej grupy, zwolennicy niepodległości przeważają w stosunku 2 do 1. Dużą zmianę zauważono także wśród wyborców Partii Pracy (skok z 18 do 30 proc. popierających secesję). Nieustannie przeciwni są za to zwolennicy Torysów, wśród których tylko 5 proc. opowiada się za niezależnością Szkocji.

Jak pokazuje sondaż, zmieniają się także opinie Szkotów na temat gospodarczych konsekwencji secesji. Choć wciąż większa liczba badanych uważa, że gospodarka kraju bardziej na tym ucierpi niż zyska, uważa tak już tylko 44 proc. (wobec 35 proc. repsondentów, którzy są przeciwnego zdania). Jeszcze w czerwcu oczekiwania dotyczące gospodarki były natomiast dużo bardziej pesymistyczne (49-27).

Jak podkreśla analityk pracowni, wynik najnowszego sondażu wskazuje, że po raz pierwszy w ciągu kampanii referendalnej, zwycięstwo separatystów wydaje się realnym scenariuszem. Ośrodek przewiduje, że nawet jeśli to unioniści przeważą w głosowaniu, nie będzie oznaczało to końca niepodległościowych aspiracji Szkotów.

"Nie postawiłbym dużej sumy na to, że w ciągu kolejnych 10-15 lat nie dojdzie do kolejnego referendum" - napisał w komentarzu szef YouGov Peter Kellner.