W areszcie domowym znalazł się 65-letni Jewgienij Jewtuszenkow, właściciel holdingu telekomunikacyjnego AFK-Sistiema i wydobywającej ropę naftową Baszniefti. Przedsiębiorcy, który przed zatrzymaniem znajdował się na 350. miejscu listy najbogatszych „Forbesa" z majątkiem wartym 4,4 mld dolarów, prokuratorzy założyli elektroniczną bransoletkę i zakazali opuszczania luksusowej siedziby w podmoskiewskiej Żukowce. Tego rodzaju areszt w Rosji może trwać nawet całe lata.
W dzień po zatrzymaniu i kilkunastogodzinnej rewizji w siedzibie Sistiemy akcje firm Jewtuszenkowa runęły na giełdach w Londynie i Moskwie. Po 24 godzinach przedsiębiorca był uboższy o 2,4 mld dolarów.
Drugi Chodorkowski
Przedstawiciele Rosyjskiego Związku Przedsiębiorców i Przemysłowcy natychmiast porównali aresztowanie Jewtuszenkowa z uwięzieniem w 2003 roku miliardera Michaiła Chodorkowskiego i rozbiciem jego koncernu Jukos. Sam Chodorkowski – zwolniony przedterminowo w grudniu ubiegłego roku – nie godzi się na tak proste porównanie. – Różnica w tym, że (sprawa Jukosu) zaczynała się od naszych debat z Putinem o korupcji w Rosji. A w tym przypadku to czysto handlowa operacja – próbują urwać tłusty kąsek (firmę naftową Basznieft) i w dodatku za darmo – powiedział były więzień.
– Za tym aresztowaniem kryją się chyba tylko biznesowe przyczyny, ale z punktu widzenia rynku to jeszcze gorzej – sądzi szef funduszu inwestycyjnego Steven Dashevsky. Podważa to bowiem stabilność praw własności w Rosji.
Formalnie Jewtuszenkow został oskarżony o „legalizację środków finansowych uzyskanych na drodze przestępstwa", za co grozi mu do dziesięciu lat więzienia. Przestępstwo miało się dokonać w trakcie zakupu Baszniefti w 2009 roku. Jednak rosyjscy biznesmeni przyznają, że nie rozumieją oskarżenia. Prezes największego rosyjskiego banku Sbierbank i były minister rozwoju gospodarczego German Gref powiedział, że zarzuty najwyraźniej dotyczą procesu prywatyzacji Baszniefti, a Jewtuszenkow kupił ją wiele lat później.