Nie wprowadzajcie Karola Marksa do urzędu landowego – ostrzegała jeszcze przed wrześniowymi wyborami do parlamentu Turyngii kanclerz Angela Merkel. Obawiała się, że po elekcji na czele koalicyjnego rządu Turyngii może stanąć premier z postkomunistycznego ugrupowania Die Linke, czyli Lewica.
Takiego przypadku nie było od czasu obalenia muru berlińskiego i upadku NRD, państwa robotników i chłopów, którym kierowała partia SED. To z niej wywodzi się w dużym stopniu obecne ugrupowanie Lewica. Wszystko wskazuje na to, że stanie się to, przed czym ostrzegała pani kanclerz. Nie tylko ona. Kilka dni temu prezydent Joachim Gauck ocenił, że ludzie w jego wieku, z doświadczeniem NRD, „muszą się mocno wysilić, aby to zaakceptować". Całe Niemcy dyskutują obecnie, czy prezydent ma prawo mieszać się w partyjne układy koalicyjne, nawet jeżeli jest to były pastor i dysydent z dawnych czasów, a po zjednoczeniu organizator i pierwszy szef urzędu ds. akt Stasi, służby bezpieczeństwa NRD. Wie więc dokładnie, o czym mówi. Nie od dzisiaj prezydent Gauck jest najbardziej znienawidzonym przez postkomunistów niemieckim politykiem.
W Turyngii lewica jest górą i ma już niemal żelaznego kandydata na premiera. Jest nim 58-letni Bodo Ramelow, rodem z Dolnej Saksonii, który na wschód ruszył dopiero po zjednoczeniu Niemiec. Jego partia zdobyła wprawdzie mniej mandatów niż zwycięska CDU, ale może liczyć na wsparcie SPD oraz Zielonych. Te trzy partie miałyby w lokalnym parlamencie zaledwie przewagę jednego mandatu. – To nic innego jak test przed wyborami do Bundestagu za trzy lata – przekonuje „Rz" prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Nie wyklucza, że obecne kierownictwo SPD z Sigmarem Gabrielem na czele uczyni wszystko, aby przekonać partię o konieczności zawarcia takiego właśnie sojuszu. Pozwoliłby socjaldemokratom wyrwać się z objęć CDU/CSU, z którymi to partiami tworzy już drugi rząd koalicyjny, źle na tym wychodząc. Na razie liderzy SPD zapewniają, że takich planów nie ma. Zresztą większość społeczeństwa jest przeciwko tego rodzaju koalicji, ale też większość jest przekonana, że SPD wybierze taki wariant za trzy lata.
– Nie ma wątpliwości, że Bodo Ramelow uzyska mandat koalicji na utworzenie rządu, jednak nie wiadomo, czy zdoła uzyskać większość w landtagu Turyngii, gdyż nie wszyscy deputowani SPD są zwolennikami takiego rozwiązania – mówi „Rz" prof. Werner Patzelt, politolog związany z CDU. Głosowanie w landtagu wyznaczono na początek grudnia.