Obama przegrał wszystko

Po wyborach do Kongresu prezydentowi będzie rządzić ?znacznie trudniej niż do tej pory.

Publikacja: 06.11.2014 01:00

Zwolennicy kandydatki republikanów Joni Ernst świętują jej zwycięstwo w Iowa nad demokratą Bruce’em

Zwolennicy kandydatki republikanów Joni Ernst świętują jej zwycięstwo w Iowa nad demokratą Bruce’em Braley’em w wyborach do Senatu

Foto: Getty Images/AFP

Zwycięstwo partii opozycyjnej w wyborach przypadających na połowę prezydenckiej kadencji nie jest w USA zjawiskiem niespotykanym. Jest to w gruncie rzeczy test popularności rządzącej administracji. Zaskakujące okazały się jednak rozmiary republikańskiego zwycięstwa. Z sondaży przeprowadzanych pod lokalami wyborczymi wynikało, że chęć zmiany była spowodowana przede wszystkim frustracją z powodu słabości obecnej administracji i powszechnego przeświadczenia, że kraj podąża w złym kierunku. Mimo spadku bezrobocia i ożywienia ekonomicznego aż 80 proc. Amerykanów wciąż obawia się o kondycję gospodarki.

Czas na zmiany

Przewaga republikanów w Izbie Reprezentantów będzie od stycznia największa od czasów II wojny światowej. Na 435 miejsc republikanie kontrolować będą 246 mandatów. – Z pokorą przyjmujemy odpowiedzialność, jaką nałożyli na nas Amerykanie –  oświadczył w wyborczą noc przewodniczący izby niższej John Boehner.

W 100-osobowym Senacie republikanie zdobyli większość i odebrali demokratom mandaty w takich stanach, jak Arkansas, Kolorado, Iowa, Montana, Karolina Północna, Dakota Południowa oraz Wirginia Zachodnia.

Mają też szanse na wygrane na Alasce i w Wirginii, gdzie dojdzie do ponownego liczenia głosów, oraz w Luizjanie, gdzie w grudniu dojdzie do dogrywki. Republikanie wygrali nawet w stanach, w których dwa lata temu wyborcy przesądzili o wyborze Baracka Obamy na drugą kadencję.

– Nadszedł czas na zmianę kierunku, w jakim mamy podążać – zadeklarował republikański przywódca w Senacie Mitch McConnell po zdecydowanym zwycięstwie nad demokratką Alison Lundergan Grimes. Jednak mimo niewątpliwego sukcesu republikanów szanse na  radykalne zmiany w polityce wewnętrznej USA są niewielkie. Nawet po powiększeniu przewagi w izbie niższej i przejęciu większości w Senacie przez republikanów widoki na zakończenie politycznego pata w Waszyngtonie są mizerne.

Demokraci wciąż będą dysponować możliwością zastosowania strategii obstrukcji parlamentarnej (filibuster) w izbie wyższej, blokując uchwalanie najbardziej radykalnych z ich punktu widzenia ustaw. Biały Dom ciągle będzie dysponował prawem weta, którego Kapitol nie będzie w stanie obalić. Republikanie będą więc nadal zmuszeni do szukania kompromisów, uchwalając ustawy, które Obama będzie skłonny podpisać.

Pozostały tylko dekrety

Do pierwszego poważnego starcia może dojść już  w najbliższych dniach, jeszcze za kadencji urzędującego do końca roku kalendarzowego starego Kongresu. Barack Obama jeszcze przed wyborami zapowiadał podjęcie w trybie administracyjnym decyzji dotyczących nielegalnych imigrantów poprzez masowe zawieszanie ich deportacji i przyznanie im tymczasowego prawa do zatrudnienia. Polityce rządzenia za pomocą dekretów, z pominięciem Kongresu, który od wielu lat nie może uchwalić kompleksowej reformy systemu imigracyjnego, stanowczo sprzeciwiają się jednak republikanie.

W sprawach imigracji wciąż istnieje jeszcze pole manewru. Za reformą opowiadają się także sami republikanie, którzy chcieliby jednak rozpocząć od wzmocnienia bezpieczeństwa granic. Trudno natomiast przypuszczać, aby Kapitol i Biały Dom znalazły wspólny język w sprawie służby zdrowia. Izba Reprezentantów w mijającej kadencji aż 54 razy głosowała za obaleniem reformy ubezpieczeń medycznych Obamacare. Był to gest symboliczny, bo kontrolowany przez demokratów Senat w ogóle nie podejmował debaty nad tymi ustawami. Teraz na drodze zmian w realizowanej właśnie reformie zmuszającej Amerykanów do wykupienia planów ubezpieczeń zdrowotnych stanie Biały Dom. – Wszystkie zmiany wymagałyby prezydenckiego podpisu. Nie sądzę, aby do tego doszło –  ocenia trzeźwo szanse na osiągnięcie porozumienia przyszły przywódca republikańskiej większości senator Mitch McConnell.

Polityka zagraniczna ?bez zmian

Kongres ma niewielki wpływ na prowadzenie polityki zagranicznej, która leży w gestii prezydenta i Departamentu Stanu. Wobec wzrostu napięcia na scenie międzynarodowej republikanie mogą być jednak skłonni do odwołania cięć w wydatkach Departamentu Obrony. Wybory będą miały niewielki wpływ na amerykańską gospodarkę, ciągle odczuwającą skutki recesji i głębokiego kryzysu. Amerykańska Rezerwa Federalna, która właśnie zrezygnowała z polityki luzowania ilościowego, czyli wykupu obligacji na wolnym rynku, prowadzi niezależną politykę monetarną. Nie brak w USA głosów przewidujących odchodzenie od strategii otwartej konfrontacji między republikanami a demokratami. Oba ugrupowania nie będą chciały pogarszać swojego wizerunku przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi w 2016 roku.

Zwycięstwo partii opozycyjnej w wyborach przypadających na połowę prezydenckiej kadencji nie jest w USA zjawiskiem niespotykanym. Jest to w gruncie rzeczy test popularności rządzącej administracji. Zaskakujące okazały się jednak rozmiary republikańskiego zwycięstwa. Z sondaży przeprowadzanych pod lokalami wyborczymi wynikało, że chęć zmiany była spowodowana przede wszystkim frustracją z powodu słabości obecnej administracji i powszechnego przeświadczenia, że kraj podąża w złym kierunku. Mimo spadku bezrobocia i ożywienia ekonomicznego aż 80 proc. Amerykanów wciąż obawia się o kondycję gospodarki.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021