Inicjatywa była do końca trzymana w najgłębszej tajemnicy przez Pałac Elizejski. Dopiero w piątek wieczorem, gdy francuski prezydent kończył dwudniową wizytę w Kazachstanie, dziennikarze dowiedzieli się, że w drodze powrotnej do Paryża na dwie godziny zatrzyma się w rosyjskiej stolicy. Przed uściśnięciem dłoni Władimira Putina Hollande zdążył jeszcze ostrzec o swoich rozmowach kanclerz Angelę Merkel oraz prezydenta Petra Poroszenkę. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Francuzi kontaktowali się w tej sprawie z polskimi władzami.
Czas na kompromis
– Francuska dyplomacja uznała, że to jest moment słabości Putina, bo zachodnie sankcje w połączeniu z załamaniem cen ropy znacznie mocniej uderzają w rosyjską gospodarkę niż się można było spodziewać. Dlatego należy sprawdzić, czy Kreml jest gotowy na kompromis – tłumaczy „Rz" Camille Grand, dyrektor paryskiej Fundacji na rzecz Badań Strategicznych (FRS).
Jeszcze w czwartek Putin wygłosił niezwykle twarde, doroczne przemówienie przed rosyjskimi deputowanymi, w którym oskarżył Zachód o wywołanie kryzysu na Ukrainie i stałe dążenie do blokowania rozwoju Rosji. Ale przebywający w Astanie Hollande zareagował na to niezwykle pokojowo, zapewne dlatego, aby nie zniweczyć szans na spotkanie z rosyjskim przywódcą.
– Apeluję o deeskalację, także werbalną. Ja sam przyjmuję logikę dialogu – oświadczył prezydent.
Ostatecznie to prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew miał przekonać Putina do spotkania z Hollande'em.