Chodzi o 32-letniego Cherifa Kouachi i jego 34-letniego brata Saida. Ich tożsamość została ustalona już sześć godzin po tragedii dzięki pozostawionym przez terrorystów w porzuconym citroenie C3 śladom DNA oraz dowodzie osobistym, który zgubił jeden z nich. Policja ujawniła jednak opinii publicznej ich wizerunek dopiero w nocy z środy na czwartek. Cherif, który brutalnie dobił bezbronnego policjanta już w trakcie ucieczki, był w przeszłości skazany na trzy lata więzienia za organizację siatki przerzucającej dżihadystów do Iraku. Po odbyciu kary został jednak wypuszczony i służby bezpieczeństwa przestały się nim interesować. To wywołało wczoraj we Francji debatę, czy policja i wymiar sprawiedliwości nie popełniły wówczas tragicznego błędu.
Setki potencjalnych zamachowców
– Około 5 proc. spośród 7 mln muzułmanów mieszkających we Francji wyznaje radykalne poglądy, kult przemocy. Ale tylko 1–2 proc. spośród nich jest gotowych do przejścia do działania. To mimo wszystko 3–7 tys. osób, zbyt wiele, aby dało się je upilnować. Tym bardziej że to ludzie niezrównoważeni psychicznie, których zachowania nie da się przewidzieć – tłumaczy „Rz" Eric Denece, dyrektor Francuskiego Centrum Badań nad Wywiadem (CF2R).
W czwartek rano francuskie media podały, że 18-letni Mourad Hamyd, który miał podwieźć braci Kouachi pod redakcję „Charlie Hebdo", oddał się w ręce policji. Schronił się w Ardenach, tuż przy granicy z Belgią. W czwartek wieczorem o jego winie trudno było jednak przesądzić: jeden z jego kolegów twierdził, że Hamyd, który jest spokrewniony z braćmi Kouachi, w chwili zamachu uczestniczył w zajęciach w szkole.
88 tysięcy policjantów w akcji
Około południa samych morderców rozpoznał właściciel stacji benzynowej Avia w rodzinnej miejscowości Aleksandra Dumas Villers-Catterets w regionie Pikardii około 120 km na północny wschód od Paryża. Mieli odjechać ponownie w kierunku stolicy skradzionym szarym renault clio. Świadek dostrzegł obu mężczyzn z kominiarkami na głowie, na tylnych siedzeniach leżała broń. Wiadomość natychmiast wywołała mobilizację policji. Na wjeździe do Paryża ustawiono zapory, aby nie dopuścić do przeprowadzenia przez zabójców kolejnej rzezi na ulicach stolicy.
Dwie godziny później odnaleziono jednak porzucone auto nieopodal miasteczka Crepy-en-Valois, 20 km na zachód od Villers-Catterets. Specjalne oddziały walki z terroryzmem GIGN i RAID przystąpiły wtedy do systematycznego przeczesywania kwadratu o wielkości przynajmniej 15 na 20 km. Operacją, w której uczestniczy na terenie całej Francji aż 88 tys. policjantów i żandarmów, osobiście kierował z budynku prefektury policji w Paryżu prezydent Francois Hollande.