Podpisana w zeszłym tygodniu w Teheranie rosyjsko-irańska umowa o współpracy wojskowej to już kolejny w ciągu ostatnich lat element budowania coraz lepszych relacji pomiędzy oboma krajami.
Nie jest to jednak na razie tworzenie bloku militarnego, lecz głównie demonstracja wspólnoty interesów oraz sprzeciwu wobec polityki USA i Zachodu. Potwierdza to komunikat wydany po podpisaniu porozumienia przez ministrów obrony Siergieja Szojgu i Hosseina Dehghana. Czytamy w nim, że oba państwa potępiają „ekspansjonistyczną politykę i chciwość Stanów Zjednoczonych".
Szczegóły ostatniej umowy giną w propagandowym tonie oświadczeń na temat korzyści, jakie obie strony wyniosą z rozwoju współpracy wojskowej poprzez „synergię i aktywowanie potencjału strategicznego". Jedynym konkretem jest wzmianka o „szansie na zakończenie nieporozumień" wokół dostawy do Iranu rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej S-300. Wart 800 mln dolarów kontrakt z 2007 r. został zawieszony w 2010 r. przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, jednak obecnie mógłby zostać wznowiony wobec wspólnoty interesów obu państw.
Pod koniec zeszłego roku Rosja ogłosiła, że odpowiadając na serię wymierzonych w nią sankcji, może zerwać współpracę z USA w sprawie Syrii i Iranu. W praktyce ten odwrót stał się już faktem.
Współpraca z Iranem to dla Rosji przede wszystkim działanie taktyczne. W historii wzajemnych relacji było wiele zadrażnień, a w 2013 r. aż 40 proc. Rosjan było przekonanych, że Iran „wywiera zły wpływ na sytuację międzynarodową" (tylko 13 proc. było przeciwnego zdania). Niemniej wobec rosnącego nacisku Zachodu zbliżenie obu państw jest widoczne na wielu polach.