Korespondencja z Nowego Jorku
– „Amerykanski snajper" ma szansę stać się ważnym dziełem, pozwalającym Amerykanom na rozliczenie się z wojną w Iraku – mówi „Rzeczpospolitej" Jim DeFelice, współautor biografii Chrisa Kyle'a, najskuteczniejszego snajpera w historii sił zbrojnych USA.
Głos w dyskusji zabrała również pierwsza dama Michelle Obama. Wystawiła filmowi w reżyserii Clinta Eastwooda bardzo dobrą notę. „Najważniejszym filmem w Ameryce jest dziś obraz pokazujący skomplikowane problemy życia weteranów i ich rodzin – powiedziała w sobotę. – Ten film jest odbiciem historii, które sama słyszałam o naszych mężczyznach i kobietach w mundurach. Pokazuje, jak skomplikowany był ich świat, jak trudne decyzje trzeba było podejmować każdego dnia".
Prawda czasu
Jednak niejednoznaczna zdaniem krytyków postać snajpera Chrisa Kyle'a wzbudza w USA skrajne emocje. W prawicowej stacji informacyjnej Fox News i liberalnej MSNBC można usłyszeć na ten temat całkowicie odmienne opinie i recenzje. Według przeciwników amerykańskiej obecności w Iraku i środowisk liberalnych film opowiada przede wszystkim o okrucieństwie prowadzonej przez Amerykanów wojny, strzelaniu do kobiet i dzieci, traktowaniu Irakijczyków jak „dzikusów" oraz o dramacie weteranów, którzy nie potrafią się otrząsnąć z wojennej traumy. – Chris zastosował słowo „dzikus" wobec wąskiej grupy ludzi, którzy nie wahali się użyć kobiet i dzieci do przeprowadzania zamachów oraz wykorzystywali cywilów jako żywe tarcze – przypomina biograf zmarłego dwa lata temu snajpera, DeFelice.
Krytycy podkreślają też, że film fałszuje historię. Główny bohater zaciąga się co prawda do elitarnych oddziałów SEALS po zamachach na amerykańskie ambasady w Kenii i Tanzanii, ale powodem udania się na misję do Iraku są dla niego ataki z 11 września 2001 roku. Tymczasem – przypominają krytycy – decyzja prezydenta George'a W. Busha o ataku na Irak nie miała wiele wspólnego ze sprawcami zamachu.
Prawda ekranu
Oliwy do ognia dolał kontrowersyjny reżyser Michael Moore, który wręcz nazwał snajperów (a tym samym i głównego bohatera filmu) „tchórzami, którzy strzelali ludziom w plecy". Jeszcze dalej posunął się kanadyjsko-amerykański aktor i satyryk Seth Rogen, który porównał „Amerykańskiego snajpera" do produkcji nazistowskiej propagandy.
Środowiska związanie z wojskiem błyskawicznie zareagowały na krytyczne wypowiedzi Moore'a i Rogena. Fora społecznościowe wypełniły się ironicznymi apelami do krytyków Kyle'a, by sami wzięli broń do ręki i poszli walczyć za Stany Zjednoczone.