W półtoraminutowym zwiastunie dokumentalnego filmu „Krym – droga do ojczyzny" Władimir Putin mówi: „Byliśmy przygotowani na wyciągnięcie go (prezydenta Janukowycza) prosto z Doniecka: drogą lądową, morską i powietrzną. To była noc z 22 na 23 lutego (2014 roku), skończyliśmy koło siódmej nad ranem. Kiedy się rozstawaliśmy, powiedziałem moim kolegom (szefom rosyjskich służb specjalnych): zmuszeni jesteśmy rozpocząć prace nad przywróceniem Krymu na łono ojczyzny". Nie wiadomo, kiedy film zostanie pokazany w całości.
Pierwszy raz rosyjski prezydent przyznał, że agresja planowana była tak wcześnie. Na półwyspie, okupowanym już przez rosyjskie wojska, zakończyło ją „referendum" przeprowadzone 16 marca.
Krótka wypowiedź Putina dotyczy dramatycznych dni końca lutego ubiegłego roku, gdy prezydent Wiktor Janukowycz uciekł z Kijowa z większością ministrów swojego rządu. Rozbiegli się po całym kraju, a nawet sąsiednich państwach. Na przykład ówczesny minister obrony Paweł Lebiediew od razu uciekł na Krym i schronił się w rosyjskiej bazie w Sewastopolu, a minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko wyjechał do Mińska. Ale w tamtejszym hotelu odwiedzili go oficerowie białoruskich służb specjalnych i poprosili, by jak najszybciej opuścił ich kraj.
O samym prezydencie Janukowyczu rosyjski przywódca mówił pół roku wcześniej, że odradzał mu wyjazd z Kijowa. „(Powiedział, że) wybiera się do Charkowa na konferencję. Nie będę ukrywał, to nie sekret, wyraziłem pewnego rodzaju zaniepokojenie, czy w tej sytuacji można opuszczać stolicę. Odpowiedział, że uważa to za możliwe" – mówił w październiku Putin uczestnikom spotkania klubu Wałdaj.