Można je spełnić już teraz wybierając narty „last minute" w regionie Millstätter See w Karyntii, kraju związkowym położonym w południowej części Austrii. Czasu zostało niewiele. Sezon narciarski w większości alpejskich ośrodków trwa w tym roku do świąt Wielkanocnych. Później pozostaje już tylko jazda na lodowcu, np. położonym w Wysokich Taurach Moelltaler Gletscher. Zjazd o wschodzie słońca oferuje właśnie Goldeck, ale tylko w piątek rano, jeśli do godziny 7 stawimy się przy dolnej stacji kolejki w Spittal, która zawiezie nas do stacji pośredniej, skąd dostaniemy się na sam szczyt „Złotej Góry", czyli Goldeck. Ośrodek uruchomił tę atrakcję dopiero na początku marca i trafił w dziesiątkę. Ma szczęście do słonecznej pogody. To jest oferta dla „rannych ptaszków", którzy dzień chcą zacząć od nart, a śniadanie mogą zjeść na górze, w jednej z knajpek na stoku. Goldeck zamierza ponowić ofertę w przyszłym sezonie. Kto miał możliwość szusować po wyczesanych grzebieniem ratraka stokach, wie, jaka to przyjemność. Normalne godziny funkcjonowania kolejek to: 8:30 - 16:45.
Puste, gładkie trasy
Atrakcją jazdy o świcie są nie tylko puste, świetnie przygotowane trasy, ale także wspaniałe widoki oświetlonych złocistymi promieniami szczytów Alp z widocznymi w oddali szczytami Wysokich Taurów. Pewnie nie zobaczymy stąd najwyższego szczytu Austrii Grossglockner, ale bieleją te okalające Molltauer Gletscher. Z wyciągu krzesełko obserwuję, jak od wczesnych godzin porannych na najszerszej trasie trenują austriaccy zjazdowcy. Gracja, szybkość i perfekcja, z jaką wchodzą w kręty skłania mnie do ćwiczenia płynnego przejścia z krawędzi na krawędź. Zawodnicy skończą trening, kiedy ok. 9 rano na górę dotrą pierwsi narciarze. Wtedy udaję się na szybkie śniadanie. Przygotowywane na poczekaniu jajka na bekonie i tradycyjne zestawy śniadaniowe każdemu dodadzą sił na następne godziny zjazdów szerokimi trasami. Właściciel włącza elektroniczną szafę grającą. Słyszę najpopularniejszą piosenkę austriackich Alp „Anton aus Tirol", którą śpiewa od lat... Anton aus Tirol. Piosenka jest w Austrii tak popularna, że każdy narciarz zna ją na pamięć. Także w Karyntii. Słucham też lokalnego przeboju zachwalającego miejsce, gdzie jestem: „Ich bin am Goldeck, an Kärntens schönstem Fleck" - czyli „Jestem na Goldeck, najmilszym miejscu Karyntii". Skąd wzięła się nazwa Goldeck czyli złoty zakątek lub złoty róg? W dawnych czasach znajdowano tu złote samorodki. Alexandra Kimmer z biura prasowego regionu Millstätter See opowiada mi legendę, według której dzieci zbierające jagody spotkały na górze tajemniczą kobietę. - Jeśli obiecacie, że nikomu o tym nie powiecie, pokażę wam, gdzie znajdziecie złoto - powiedziała dzieciom. Jednak jeśli nie dotrzymacie słowa, całe złoto schowa się na sto lat. Kiedy te przyrzekły, że zachowają tajemnicę dla siebie, zaprowadziła je do miejsca, gdzie każde wykopało dla siebie tyle złota, ile udało im się włożyć do koszyków. Oczywiście wysypały wszystkie jagody, żeby zabrać więcej. Kiedy dzieci wróciły, dorośli zaczęli je przepytywać, gdzie znalazły złote samorodki. Niestety, jeden chłopiec nie wytrzymał i zdradził miejsce. Cała wioska rzuciła się na poszukiwania, ale nikt nic nie znalazł. Tajemnicza kobieta wraca co sto lat, by dać nową szansę innym poszukiwaczom złota - mówi legenda. Regularnie wracają tu narciarze i to z całymi rodzinami. W hotelu Moserhof w Seeboden nad jeziorem spotykam wielu Polaków, którzy przyjeżdżają tu co roku. Grupy wymieniają się co tydzień. Większość dojeżdża autokarem albo własnym samochodem. Podróżujący pociągiem otrzymują specjalne turystyczne zniżki. Można przylecieć na lotnisko w Klagenfurcie, stolicy Karyntii skąd do hoteli kursują shuttle busy.
Słoneczny Goldeck
- Góra Goldeck słynie z mikroklimatu - mówi Alexandra. Nawet jeśli nad okolicą są chmury i wieje silny wiatr, nad tą górą świeci słońce i jest spokojniejsza aura. Zimowe wiatry potrafią dokuczyć narciarzom, ale Goldeck jest dla nas łaskawy. Chociaż Karyntia nie leży najbliżej nas, ze wszystkich krajów związkowych Austrii, to jest na tyle atrakcyjna, że odwiedza ją co roku ok. 20 tys. gości z Polski. Poprzedniej zimy nastąpił wzrost o 8 procent. Karyntia gwarantuje śnieg po południowej, nasłonecznionej stronie Alp i szerokie, dobrze przygotowane trasy. Łagodna i obfitująca w śnieg zima oferuje ok. 100 godzin słońca więcej niż inne regiony Austrii. W sezonie 2013/14 były tu największe opady śniegu w całych Alpach. Tutejsze ośrodki plasują się w czołówce rankingów magazynów i portali narciarskich. Stacja narciarska Goldeck oferuje 30 km tras zjazdowych: 11 km łatwych, 9 km średnich i 10 km trudnych na wysokości od 550 do 2142 m n.p.m. Większość jest szerokich lub bardzo szerokich. Region Millstätter See najchętniej wybierają rodziny i indywidualni narciarze, którzy chcą mieszkać nad jeziorem, a jeździć na nartach po okalających jezioro szczytach lub robić wycieczki nieco dalej, jak na lodowiec Moelltaler Gletscher (odległość 35 km). Do wszystkich stacji regularnie kursują skibusy. Utworzono „Karuzelę narciarską" wokół jeziora, na którą składa się 31 ośrodków Karyntii i Wschodniego Tyrolu, do których można dojechać w 30 - 40 minut, zależnie dokąd chcemy się udać. Dzięki jednemu karnetowi zyskujemy dostęp do 851 km tras narciarskich i 270 wyciągów. Najbliższy to właśnie Goldeck, gdzie dzieci do 14. roku życia mogą jeździć za darmo, a najdalszy Nassfeld uważany, za jeden z najlepszych ośrodków w całych Alpach oddalony jest o 57 km. Na stronie www.millstaettersee.com/winter znajdziemy aktualną ofertę „ski carousel" dla rodzin z dziećmi, par i indywidualnych turystów. Ulga dla dzieci przyciąga na Goldeck właśnie rodziny, a w piątek o poranku rannych ptaszków, amatorów jazdy po świeżo przygotowanych trasach. Początkujący wybierają to miejsce na naukę jazdy na nartach lub desce snowboardowej. Można też wybrać specjalny „Pakiet dla kobiet": dwudniowy kurs jazdy na nartach lub snowboardzie w małych grupach (2 godz. dziennie) i alternatywny program trzeciego dnia (spacer w rakietach śnieżnych, sanki, narty biegowe).
Tysiąc posągów w jeziorze
Nazwa jeziora Millstätter oznacza „tysiąc posągów" i pochodzi od miasteczka Millstatt znajdującego się na północnym brzegu. Legenda mówi, że mieszkający tu święty Domician z Karyntii wrzucał do jeziora znalezione pogańskie posążki. Po łacinie „mille statuae" oznacza „tysiąc posążków". Jego figura została umieszczona nad taflą jeziora w triumfalnej pozie z posążkiem nad głową i mieczem u pasa. Mieszkańców chroni skutecznie przed złą pogodą i leczy z gorączki. Jezioro jest osłonięte przed zimnymi, północnymi wiatrami przez pasmo Alp dochodzących tu do wysokości 2100 m n.p.m. Latem temperatura wody na powierzchni dochodzi do 24 st. C, co zachęca do pływania i uprawiania sportów wodnych. W Millstatt na brzegu stoi wysoka trampolina, są zejścia dla kąpiących się. Powierzchnia 13,3 km kw. daje mu drugą co do wielkości pozycję w Karyntii, ma 11,5 km długości i 1,8 km szerokości. Natomiast jest najgłębszym jeziorem w Austrii - do 142 m i do tego najczystszym. Jego podłużny kształt i otaczające góry przypominają wyglądem norweski fiord. Co po nartach? Ofertę SPA najwyższej klasy oferuje hotel Koller, który ma wydzieloną część jeziora na zewnętrzny basen z podgrzewaną wodą. Chwali się, że dla swoich gości podgrzewa zimą jezioro do 27 - 28 stopni C. Tylko cztery hotele w Austrii oferują taką atrakcję. Sauny mają bezpośrednie wyjście na brzeg jeziora. Podobna atrakcję, choć w wydzielonym basenie nad jeziorem oferuje „SPA Kärntnen Badehaus Millstätter See" w Millstatt am See. Znajdziemy tu sześć różnych saun, a wstęp kosztuje tylko 22,50 euro. Możemy wykupić różne zestawy, jak np. „Romantyczny duet Millstätter Alm" za 162 euro. Wszędzie rozchodzi się zapach górskich ziół. Na koniec wieczoru kąpiel w basenie z podgrzewaną wodą i rozgwieżdżonym alpejskim niebem nad głową. Więcej informacji o atrakcjach SPA na stronie www.badehaus-millstaettersee.at.