Ostateczne porozumienie powinno zostać zawarte do końca czerwca tego roku. Obecnie chodzi jedynie o wynegocjowanie swego rodzaju deklaracji politycznej liczącej dwie–trzy strony, zawierającej główne założenia przyszłego porozumienia.
– Musi gwarantować, że Iran nie będzie w stanie skonstruować bomby atomowej – zapewnia Philip Hammond, szef brytyjskiej dyplomacji. Uczestniczy w ostatniej rundzie negocjacji w Lozannie pomiędzy Iranem a tzw. grupą 5+1. W jej skład wchodzą stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz Niemcy jako kraj zaangażowany od samego początku w rozmowy. Ton negocjacjom nadają jednak USA, które po zwycięstwie wyborczym prezydenta Hasana Rouhaniego przed dwoma laty zaproponowały nową rundę negocjacji mających doprowadzić do traktatowego wyrzeczenia się broni nuklearnej.
O to wszystkim chodzi od co najmniej 13 lat, kiedy to pojawiły się uzasadnione podejrzenia, że zamierza wejść w posiadanie broni nuklearnej. Odpowiedzią były sankcje nałożone na Iran przez USA, ONZ, UE i wiele państw. Cofnęły rozwój Iranu o dobrą dekadę. Mają zostać zniesione po podpisaniu końcowego porozumienia. Miałoby ono obejmować okres co najmniej dziesięciu lat, ale mowa jest także o 15 latach. W tym czasie Iran miałby poddać jeszcze większej kontroli swój cywilny program atomowy.
Miałby jednak prawo do używania ok. 6 tys. z posiadanych 19 tys. wirówek służących do wzbogacania uranu, z którego powstać może surowiec rozszczepialny służący do budowy bomby. W sumie Iran mógłby bez przeszkód rozwijać swój program atomowy do celów cywilnych. Po upływie okresu, na który zawarto porozumienie, miałby teoretycznie rozwiązane ręce w kontynuowaniu programu militarnego.
– Jednak do tego czasu nastąpi integracja Iranu ze społecznością międzynarodową tak ścisła, że uniemożliwi powstanie wszelkich aspiracji nuklearnych – zapewnia „Rz" Berut Abdulvand z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej. Integrację ma ułatwić zniesienie sankcji gospodarczych i innych.