Zakaz ten nazywany jest Tanzverobt, co znaczy dosłownie zakaz tańców. Ale obejmuje także zakaz organizacji przedsięwzięć sportowych czy innych zgromadzeń. W federalnym państwie jakim są Niemcy różnie to wygląda w poszczególnych landach. Różne są też kary, ale w niektórych landach sięgają 650 euro.

W Berlinie, gdzie kilkanaście procent mieszkańców to imigranci często z krajów islamskich, Tanzverbot praktycznie nie istnieje. Ale na katolickim południu Niemiec jest nadal ściśle przestrzegany. W Bawarii na przykład zakaz organizacji tanecznych czy też muzycznych imprez obowiązuje przez cały okres Świąt Wielkanocnych. Podobnie jest w Badenii Wirtembergii, którym to landem rządzi od pewnego czasu lewicowa koalicja Zielonych i SPD zastanawiająca się obecnie, czy nie należy zrelaksować obowiązujących przepisów. Bezwzględny zakaz organizowania zabaw obowiązuje tam od czwartku aż do wczesnych godzin porannych w Niedzielę Wielkanocną. Kościół katolicki nie chce nic słyszeć o zmianie przepisów. - Nie będziemy uczestniczyć w żadnej debacie - zapowiedział przedstawiciel kościoła katolickiego na łamach „ Stuttgarter Zeitung".

Mnożą się jednak protesty przeciwko utrzymywaniu Tanzverbot. Bierze w nich udział jednak niewielka liczba osób. Niemieckie Stowarzyszenie Humanistyczne, skupiające ateistów, prowadzi kampanię na rzecz zniesienia Tanzverbot udowadniając, że jest dowodem braku tolerancji wobec innych grup religijnych. Krytycznie o zakazie wypowiadają się także przedstawiciele Zielonych oraz postkomunistycznego ugrupowania Die Linke.

Podobne ograniczenia istniały do niedawna w Austrii jednak ostatnie z nich zostało zniesione w 2007 roku. Tym niemniej organizowane w okresie świąt imprezy nie mogą naruszać „uczuć religijnych". W Szwajcarii obowiązuje Tanzverbot nadal w pięciu kantonach.