Moskiewski korespondent tygodnika "Der Spiegel" Benjamin Bidder nazywa rosyjskich motocyklistów grupą „pomyleńców", którzy zasługują, co najwyżej na wzruszenie ramion. Na portalu tygodnika zwrócił się w komentarzu do czytelników pisząc, że obserwuje z moskiewskiej perspektywy „coś, co zaczyna przybierać postać małej wojny". Bidder pisze o „zabawie w kotka i myszkę na polskiej granicy" rosyjskich motocyklistów, którzy wyruszyli z Rosji do Berlina „śladami Czerwonej Armii w jej triumfalnym marszu przeciwko Niemcom hitlerowskim". Przyglądając się temu, nie może się oprzeć wrażeniu, że „ta grupa dojrzałych megalomanów już osiągnęła swój cel" zanim dotarła do Berlina.

Moskiewski korespondent tygodnika „Der Spiegel" wskazuje, że prowokacja nie udaje się w pojedynkę. Do tego trzeba jednej strony, która prowokuje i drugiej, która się oburza, wyjaśnia. Przeciwnicy rockersów poświęcili im jednak tyle uwagi, ile potrzebowali oni do osiągnięcia celu. „To jest ten straszak, który jest im potrzebny", pisze Bidder informując o rosyjskich mediach, które wykorzystują to do celów propagandowych. Liderowi Nocnych Wilków pomaga to „stylizować się w telewizji na ofiarę, odciętą od Europy", a rosyjskiej propagandzie na „oburzającą insynuację", że postępowanie wobec motocyklistów ma swe źródła w „rzekomo głęboko zakorzenionej sympatii Zachodu do nazizmu", pisze moskiewski korespondent tygodnika „Der Spiegel". Uważa on to za „groteskowe", zaś reakcję Zachodu za „histeryczną" i nieadekwatną. Bidder przyznaje, że rosyjscy motocykliści są „pomyleńcami", ale pyta: Czy rzeczywiście stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa? Korespondent tygodnika „Der Spiegel" zauważa, że media zbliżone do Kremla świadomie zniechęcają społeczeństwo rosyjskie do Europy na różne sposoby. A „sceny takie jak na polskiej granicy są wodą na młyn" dla rosyjskiej propagandy. Dlatego, w opinii Benjamina Biddera, należało „Nocne Wilki" puścić przez granicę. Policja w Berlinie poradziła sobie z kilkoma motocyklistami, uważa. I wtedy, pisze moskiewski korespondent tygodnika „DerSpiegel", reakcja stołecznego Berlina byłaby taka, na jaką ten rajd Rosjan zasłużył: „wzruszenie ramion z towarzyszącym mu być może ziewnięciem".