Składa się z pięciu ugrupowań, które więcej dzieli, niż łączy. Skłaniająca się w kierunku centrum partia Kulanu nie ma nic wspólnego z religijną partią Szas, czyli Sefardyjską Partią Strażników Tory, zainteresowaną jedynie umocnieniem religijnych zdobyczy instytucjonalnych w państwie żydowskim, jak sądy rabinackie, decyzje w sprawach dotyczących zawarcia małżeństwa czy ustalanie zasad konwersji na judaizm. Podobne cele ma ugrupowanie Zjednoczony Judaizm Tory.
Równocześnie Likudowi Beniamina Netanjahu nie po drodze jest także z ugrupowaniem Żydowski Dom popularnego polityka Naftaliego Benneta. Jest to partia reprezentująca interesy osadników żydowskich i czyni wszystko, aby doprowadzić do aneksji części okupowanych od 1967 roku terenów Zachodniego Brzegu. Dom Żydowski jest zdecydowanie bardziej radykalny od Likudu i samego premiera oskarżanego nie tylko w samym Izraelu, ale, co nie mniej ważne, w Waszyngtonie i Brukseli o wpieranie żydowskiego osadnictwa.
Co więcej, Żydowski Dom nic nie chce słyszeć o powstaniu państwa palestyńskiego, na czym administracja prezydenta Obamy budowała nadzieje na uregulowanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Przy tym Żydowski Dom wnosi do liczącej 61 miejsc w parlamencie koalicji nie tylko swoje osiem mandatów.
Jego politycy obejmą dwa kluczowe resorty z punktu widzenia relacji z Autonomią Palestyńską. Chodzi o Ministerstwo Rolnictwa, które dysponuje wieloma narzędziami wspierania żydowskich osadników, oraz resort sprawiedliwości, na którego czele stanie Ajelet Szaked, który w czasie inwazji armii izraelskiej na Strefę Gazy wzywał na Facebooku do „unicestwienia całej ludności palestyńskiej". – Jest to koalicja skierowana przeciwko pokojowi i stabilizacji – twierdzi Saeb Erekat, jeden z liderów Autonomii Palestyńskiej.
– Nie jest to na pewno rząd, który pali się do negocjacji z Palestyńczykami – tłumaczy „Rz" Icchak Klein z Kohelet Policy Forum w Jerozolimie. Przewiduje jednak, że USA uczynią wszystko, aby zmusić obie strony do podjęcia negocjacji. Szanse nie są wielkie. Nie wiadomo też, jak długo utrzyma się przy władzy nowy rząd Netanjahu. Przewaga zaledwie jednego głosu nie daje żadnego pola manewru wewnątrz koalicji.
Netanjahu może próbować ją rozszerzyć. Liczył od początku na Awigdora Liebermana i jego Nasz Dom Izrael, partię imigrantów z byłego ZSRR. Ten jednak ma własne kalkulacje i odmówił uczestnictwa w nowym rządzie Netanjahu. W poprzednim był szefem dyplomacji.
–Niewykluczone, że wcześniej czy później dojdzie do zawarcia koalicji z opozycyjną Unią Syjonistyczną – mówi „Rz" prof. Efraim Inbar politolog z Uniwersytetu Bar Ilan. Unia jest sojuszem Partii Pracy Icchaka Herzoga oraz partii Ruch Cipi Livni. Nie jest tajemnicą, że Netanjahu oferował Herzogowi współpracę. – Nie zamierzamy ratować Netanjahu przed nim samym – ogłosił publicznie Herzog.