W ostatnich latach pojawiają się koncepcje reformy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednym z najbardziej pilnych problemów pozostaje funkcja organu, który podobnie jak łatwo może przegłosowywać najważniejsze rezolucje, z równą łatwością może paraliżować ich wpływ. Rada Bezpieczeństwa ONZ składa się z 10 członków. Połowa z nich ma status stały, są nimi: USA, Wielka Brytania, Francja, Chiny i Rosja. Druga piątka zmienia się każdego roku. W zakończonych właśnie wyborach ustalono nowy skład niestałej grupy.
Złożą się na nią: Japonia, Ukraina, Egipt, Senegal i Urugwaj. Każde z krajów otrzymało odpowiednio 184, 177, 179, 187 oraz 185 głosów. Kadencja rozpocznie się od 1 stycznia nowego roku, nowe państwa zmienią obecnych w tym roku roku w Radzie przedstawicieli Czadu, Chile, Jordanii, Litwy oraz Nigerii. Dla Kraju Kwitnącej Wiśni to rekordowy, jedenasty już udział w RB. Rząd Shinzo Abe szczególnie aktywnie walczył o głosy poparcia przed wyborami – przypominał o wadze relacji ze swoim krajem w ostatnim czasie szczególnie mocno na Karaibach. Japonia chce wykorzystać najbliższy rok jako czas na ewentualne blokowanie niekorzystnych dla siebie kroków ze strony Pekinu. Terytorialne spory z Chinami o sporne wyspy Senkaku toczone są od lat, dodatkowo narasta wciąż atmosfera militarnego incydentu wiszącego w powietrzu ze względu na prace odzyskiwania lądu prowadzone przez Chiny na wyspach morza Południowochińskiego. Tokio dodatkowo liczy na możliwość dołączenia do składu stałego, jeżeli Rada miałaby przejść reformę.
Dla Ukrainy udział w Radzie Bezpieczeństwa to okazja na stanięcie oko w oko z Rosją. Minister obrony z rządu Poroszenki Pawło Klimkin przed kilkoma dniami dawał do zrozumienia, że przedstawiciel jego kraju z pewnością nie będzie szedł na ugody z Moskwą, która pozostaje agresorem na nie swoim terenie. Trudno jednoznacznie ocenić rolę Egiptu, ponieważ ostatnie miesiące przyniosły ochłodzenie relacji z Waszyngtonem, natomiast na początku roku mieszkańcy Kairu szczególnie ciepło witali prezydenta Rosji.
2016 rok przyniesie wybory następcy sekretarza generalnego ONZ, ponieważ kadencja Ban Ki-moona dobiegnie wówczas końca. Japonia będzie bezpośrednio zaangażowana w ustalenia dotyczącego dziewiątego szefa w historii Narodów Zjednoczonych. Pozostaje także drugim państwem (po USA) pod względem wielkości budżetu przeznaczanego na organizację – w latach 2013-15 odpowiadało za blisko 11 proc. W wyborach do RB Tokio skorzystało także z wycofania kandydatury przez Bangladesz, wyprzedziło także Brazylię, która do tej pory remisowała z Japonią z dziesięcioma niestałymi kadencjami. Ważny wybór dla Japonii przypadł także zaledwie kilka dni po kontrowersyjnym oświadczeniu rządu Shinzo Abe o możliwości wycofania finansowania dla UNESCO jako rodzaj sankcji za chęć umieszczenia zbrodni wojennej z Nankinu popełnionej w 1937 roku przez cesarską armię na liście pamięci.