Zaprosić Moskwę chce premier Japonii Shinzo Abe, który w tym roku przewodzi pracom klubu najbogatszych państw świata.
– Jako przewodniczący G7 pojadę do Moskwy lub zaproszę prezydenta Putina do Tokio. Wsparcie Rosji jest kluczowe, jeśli chcemy rozwiązać kryzys na Bliskim Wschodzie, na Półwyspie Koreańskim i w innych miejscach świata – powiedział w wywiadzie dla Nikkei i „Financial Times". – Potrzebujemy konstruktywnego zaangażowania Rosji, by rozładować napięcie między Iranem i Arabią Saudyjską, przywrócić pokój w Syrii – dodał.
Wpuścić Putina
Rosja została wykluczona z G8 po aneksji Krymu wiosną 2014 r. Putin co prawda nadal bierze udział w spotkaniach szerszego gremium, G 20, ale nie na równych prawach.
Teraz to wszystko może szybko się zmienić. – Żaden z pozostałych krajów G7 nie będzie protestował przeciw inicjatywie Abego – mówi „Rz" Guy Sorman, wybitny francuski politolog i pisarz. – W szczególności dla Stanów Zjednoczonych, Francji i Wielkiej Brytanii absolutnym priorytetem stała się walka z tzw. Państwem Islamskim i terrorystycznym zagrożeniem, a tu Rosja jest cennym sojusznikiem. Być może zaprotestuje jedynie Angela Merkel, ale i ona nie będzie tego blokować.
Już latem ubiegłego roku szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier uznał, że Putin ponownie powinien zasiąść za stołem z czołowymi przywódcami świata, ale wówczas sprzeciwiła się temu Merkel.